piątek, 27 czerwca 2014

GŁUPOTA PICNIC


Przedziwnym trafem "bezbożna " sztuka "Golgota picnic" trafiła do Bydgoszczy.  Nic jednak   w sumie w tym dziwnego, gdyż Paweł Łysak związany z bydgoską sceną jako jeden z pierwszych podpisał list do Prezydenta RP protestując przeciw szantażowi jakim środowiska kościelno- prawicowo -nacjonalistyczne w zmowie z bandytami stadionowymi poddały organizatorów Festiwalu Malta i władze Poznania. Nawiasem mówiąc tych ostatnich nie trzeba było nawet zastraszać bo jak mi się wydaje po cichu i ze strachu o zbliżające się wybory, popierały szantażystów. Poznań to dziwne miasto, gdzie do dziś bryluje na salonach arcybiskup homoseksualista molestujący kleryków, a w świeżej pamięci postaje pedofil dyrektor chóru, o którego wyczynach wiedziała cała elita , zaś rodzice poświęcali swoje dzieci dla kilku dolarów z podróży zagranicznej.  Okazuje się jednak, że to miasto święte, gdzie katolicy wysyłają do bliźnich maile i sms-y, przy których wulgaryzmy na obiadach naszych ministrów wydają się wyzywankami w przedszkolach.  Patriotyczna młodzież w osobach kiboli, na co dzień rozprowadzających amfę i inne dragi, pod flagami Jezusa broni najświętszych wartości. Samo to mogłoby stanowić kanwę nowego spektaklu z dużymi szansami na wygraną w następnej edycji festiwalu (kategoria czarna komedia).

Odezwał się oczywiście rzecznik Kurii Bydgoskiej, wskazując na fakt, że Kościół ma prawo protestować.  Oczywiście, że ma. Jest ustawa o zgromadzeniach. W ramach prawa protestować można nawet przeciw Misiowi Puchatkowi.  Nieco gorzej, gdy powstanie kościół tego pluszaka (do niedawna można było zarejestrować grupę wyznaniowa mając bodaj 100 podpisów). Otóż wtedy podpadamy pod paragraf o obrazie uczuć religijnych. Prócz Polski występuje on w 7 państwa Europy, przy czym przykładowo w Danii nie stosuje się go od 1938 ,  we Włoszech jest zdekryminalizowany, a w pozostałych wykorzystany przy atakach na mniejszości religijne. Czyli całkiem jak u nas… . Ksiądz rzecznik był uprzejmy stwierdzić, że wystawianie tego typu sztuki w piątek (dzień męki pańskiej), a zwłaszcza w święto serca Jezusa jest świadomym atakiem na wiarę, kościół, boga i co tam jeszcze. Nie wiem jakie święto wypadało w dzień nieodbytego spektaklu w Poznaniu, lecz sądzę że równie ważne, bo w Polsce codzienne mamy jakieś święto katolickie (nie wszystkie są wolne od pracy). Nie wszystkim piątek kojarzy się z ukrzyżowaniem. Uczestnictwo w spektaklu nie jest obowiązkowe (trzeba kupić bilet). Nie będę wypowiadał się na temat sztuki bo jej nie widziałem i co więcej oglądać nie zamierzam. W dyskusji na "fejsie" jeden z uczestników podniósł problem, że można ocenić sztukę nie oglądając jej, tak jak, twórcy kodeksów prawnych nie muszą być zabijani czy gwałceni aby owe czyny penalizować. Argument co najmniej nietrafiony, gdyż przestępstwa te dotykają bezpośrednio człowieka a nie idei i to dla ponad połowy świata wątpliwej.  Po wtóre uniwersalia dobra i zła powstały zanim legendarny Jezus (opisany w Ewangeliach z perspektywy 100 lat) ponoć żył, umarł i co ciekawsze zmartwychwstał. Obrzydliwcy wysyłający wulgarne listy z pogróżkami i modlący się w tym samym czasie pod poznańska farą, zachowują się tak jakby wczoraj na własne oczy widzieli owe wydarzenia. Nie dochodzi do nich, że pewni ludzie mogą co najmniej konstatować to.

Drugi argument jaki ów pan był miły poruszyć to taki, że rzadziej krytykuje się muzułmanów, a broń boże wystawić obrazoburczą sztukę o Allachu. Racja, tamci zabijają, chrześcijanie tylko grożą że zabiją. Nie wiem jednak czy to dobry argument przeciw sztuce w cywilizacji europejskiej, a nie powiedzmy nieco mniej zaawansowanej, karzącej śmiercią za tzw. bluźnierstwo lub posiadanie Biblii. Pani w szkole podstawowej mówiła mi zawsze, że trzeba równać do lepszych.

Po trzecie pan dyskutant, znając moją miłość do zwierząt przypomniał, że reżyser owego spektaklu usmażył, w czasie wystawienia innej sztuki, na żywo kraba. Jeśli tę właśnie sztukę, z ową sceną, mianoby wystawić w Bydgoszczy sam stanąłbym z transparentem pod teatrem. Czemu, otóż z tych samych powodów. Tu cierpiałoby żywe zwierzę a nie jakaś wyimaginowana idea. Pobodnie jestem przeciw ubojowi rytualnemu dla wyimaginowanych bogów. Z drugiej strony w tysiącach restauracji je się gotowane na żywo zwierzęta i czynią to zarówno katolicy, muzułmanie jak i inni co świadczy o ich zbydlęceniu. O ile pamiętam, szuka owa była protestem, z przesłaniem zobacz jak to jest.

Każdy ma prawo robić i myśleć jak mu się podoba. Nie wolno jednak w imię własnych ideałów zabraniać innym tego co jest dozwolone prawem. A ta sztuka jest. Sprzymierzając się z bandytami niektórzy polscy katolicy pokazali kim są naprawdę i jak rozumieją naukę swojego mistrza. Myślę, że jeśli Jezus istniałby realnie i zstąpiłby dziś na ziemię, rozgoniłby tych obłudników z różańcami jak kupców w świątyni.  

wtorek, 10 czerwca 2014

ZDEKLAROWANI


Minęła już pierwsza burza po ogłoszeniu słynnej deklaracji. Znam z historii różne deklaracje, zazwyczaj ważne, a nawet przełomowe. "Deklaracja Niepodległości", "Deklaracja praw  człowieka i obywatela" i podobne. Ta jest groteskowa i śmiem twierdzić zawiera elementy nieuctwa autorów. Zaraz do tego wrócę. Oczywiście jak każdy dokument, w zamyśle autorów ważny, może ona podlegać rozmaitej egzegezie. Zobaczmy choćby punkt 2 (pierwszy pomijam bo każdy może wierzyć w co mu się podoba, także w Pana Wszechświata). "UZNAJĘ, iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne:
- ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca,
- moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga.
Jeżeli decyzję taką podejmuje człowiek, to gwałci nie tylko podstawowe przykazania Dekalogu, popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro odrzuca samego Stwórcę.

A co z ciałami zdeformowanymi, zrośniętymi mózgowiem, bez oczu, połowy głowy czy kończyn? Czy te też stworzył bóg? A może szatan jemu na złość? Jeśli ciało jest nietykalne i tylko bóg decyduje o końcu, czemu 70% Polaków chce przywrócenia kary śmierci? Czy podejmować reanimację w przypadku zatrzymania krążenia. Przecież to natura, którą rządzi rzekomo bóg, tak sprawiła. Operować? Poprawiać boga? Co prawda w dalszej części autorzy nieco zawężają boskie prerogatywy, ale strach pozostaje. Świadkowie Jehowy ( a są wśród nich lekarze i pielęgniarki) wykoncypowali, że nie wolno przetaczać krwi. Tak ich zdaniem i w ich sumienia mówi sam bóg, pan i stwórca. Może nie podłączą mi krwi w chwili gdy będę jej potrzebował. Przecież spotkanie z panem wszechświata jest znacznie lepsze niż znojny żywot na tym padole.

Wróćmy zatem do nieuctwa autorów Deklaracji .  Tu musimy zacytować punkt 3. "PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia” – powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim". Tu mamy mały problem. Otóż już w czasie studiów dr. Półtawskiej i nieco późniejszych moich, wykładano, że z tą płcią to nie tak prosto. Jakaś płeć genetyczna, gonadalna, psychiczna ba, nawet społeczna. We wczesnych latach osiemdziesiątych moim  profesorom  nie śniło się jeszcze o gender studies. Dowiedziałem się o zespołach przedziwnych. Ot, choćby feminizujących jąder. W jego czwartym stopniu  trudno jest zdefiniować płeć, zewnętrzne narządy płciowe mają pośrednią budowę, między żeńskimi, a męskimi. Czy takie narządy też są sacrum? Pewnym rozwiązaniem może być fakt, iż osobnicy z wymienionym zespołem, a także zespołami Turnera czy Klinefeltera rzadko zawierają święty sakrament małżeństwa, bo tylko on upoważnia według sygnatariuszy do używania genitalii. Zatem pod podobnymi tezami mamy podpisy profesorów ginekologii czy neonatologii.  Czy normalnemu człowiekowi wypada w ogóle to komentować?

Największy niepokój wzbudzają punkty 4 i 5 : "STWIERDZAM, że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem.

5. UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim
- aktualną potrzebę przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji,
- potrzebę stałego pogłębiania nie tylko wiedzy zawodowej, ale także wiedzy o antropologii chrześcijańskiej i teologii ciała.

O jakich bogów chodzi. Jest ich na świecie wielu, a w Polsce pracują i studiują Arabowie, mieszkańcy Afryki czy Azji. Czy pozwolimy im na własną interpretację ich "prawa bożego"? Na obrzezanie kobiet, elementy szariatu? A może zabronimy im studiować, czy też odwołamy się do tego "gorszego" prawa ludzkiego, zakazującego takich praktyk?

Medycyna oparta jest na zasadach hipokratejskich. Starszych od dociekań Świadków Jehowy, "teologii ciała" czy "medycyny pastoralnej" wykładanej przez autorkę owych przedziwnych i niebezpiecznych w swym zacietrzewieniu religijnym słów.  Fartuch lekarza powinien być jak toga sędziego symbolem niezawisłości i braku jakichkolwiek uprzedzeń ideologicznych.  Był i pozostanie biały. A kolor ten jak głosi optyka zawiera w sobie całą tęczę. Choć tych kolorów nie widać wiemy że tam są, pozostając niezabrudzonymi chorym fanatyzmem. I to jest religia lekarza.

 

poniedziałek, 2 czerwca 2014

O przydatności łaciny oraz o dr Półtawskiej, kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach


Postanowiłem trochę poczekać i ochłonąć po szoku jakim było zapoznanie się z " Deklaracją wiary, lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej", nim coś napiszę.  Niestety szok pogłębił się po przeczytaniu listy podpisów. Znalazłem tam salową, laborantkę, które nijak nie wpisują się w, jak to się modnie mówi, "target". Owo dzieło myśli dr Póltawskiej et consortes podpisało około 3 tysięcy ludzi. Wziąwszy pod uwagę ilość lekarzy w Polsce jest to 2,3 %. Ergo dr Półtawskiej nie udało się przekroczyć progu wyborczego niczym Palikotowi. Kontynuując ową paralelę wyborczą okazuje się, że wynik, podobnie jak w pewnym lokalu w Warszawie, może być fałszywy. Jakiś doktor podpisał, na schodach podczas zebrania naukowego, jak mu powiedziano listę w sprawie walki z bólem czy jakoś podobnie.  Podpisał, bo pewnie wierzy ludziom i szast prast jest już sygnatariuszem deklaracji,  choć (o zgrozo!) jest ateistą. Nic to nowego w wydaniu katolików. Jomo Kenyatta prezydent Kenii powiadał:" kiedy biali pojawili się w Afryce, my mieliśmy ziemie, a oni mieli Biblię. Oni nauczyli nas modlić się z zamkniętymi oczami : kiedy je otworzyliśmy, Biali mieli nasze ziemie, a my – Biblię".  Osobiście w kontaktach z kościołem stosuję zasadę:" timeo Danaos et dona ferentes". Szkoda, że pan doktor i jak sądzę jeszcze wielu na owej liście złożonej Matce Bożej na Jasnej Górze, jej nie znał. Disce puer latine!, to moja rada, tym bardziej, że jak twierdzi ks. Kneblewski zawołany i uznany egzorcysta sam Zły boi się jej!

O samej deklaracji napisano już tyle, że głupio się powtarzać. Kilka jednak spraw można by skomentować. Pominę punkt 1. Niech każdy wierzy w co mu się podoba nawet w boga, który tworzy mężczyznę i niewiastę, lub też inne wytwory ludzkiej wyobraźni. Punkt 2 już złamałem tyle razy, że nie wyjdę z piekła. Ostatnio nawet zoperowałem perforację  żoładka u 20 latka, który niechybnie z woli boga samego miał umrzeć. Niech będę zatem przeklęty!  Punkt 3 dowodzi, iż autorka (autorzy?) nie uważali na studiach. Wiadomo bowiem od zamierzchłych czasów, gdy nawet ludziom starszym od dr Póltawskiej, nie śniło się o gender, iż z tą płcią, to nie tak jak mawiała moja babcia (chodziła pod zaborami do niemieckiej szkoły), einfach. Ba nawet mówiono mi na studiach o płci psychicznej. Pamiętam jakieś tam zespoły Turnera, Klinefeltera, ciałka Barra i podobne dziwy. Idąc tropem myśli dr Póltawskiej stworzył je pewnie Zły na złość Panu Bogu. Dowiedziałem się też, że mój penis stanowi sacrum. Muszę przyznać, że od kilku dni dziwnie czuje się w ubikacji… .  

Ubawiłem się czytając wywiad Mikołaja Lizuta z dr Wandą Terlecką, prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.  Pani Prezes wiła się jak piskorz. gdy redaktor zapytał ją o świętość genitaliów.  Otóż dr Terlecka podpisała się, jak powiada, pod duchem a nie literą słynnego tekstu. No cóż, człowiek honoru jak coś podpisuje to chyba zgadza się ze wszystkim. Tak mnie uczyli moi rodzice. Widać dr Terlecka była inaczej wychowana. Bywa.

Prawo boskie, które zdaniem dr Póltawskiej ma stać przed stanowionym jest dla mnie tworem dziwnym i niejednoznacznym. Wielu jest bowiem bogów. Niektórzy nakazuję podpalać, wysadzać w powietrze, inni zarzynać zwierzęta bez ogłuszenia. Nawet ci sami bogowie są inaczej "czytani" przez wyznawców. Ten sam bóg pozwala na przetoczenie krwi i nie pozwala jednocześnie. Jak kot Schrödingera - zależy kto patrzy, a właściwie czyta.

Powiem wprost, gardzę tę deklaracją. Mam swoje lekarskie sumienie kształtowane prawie 30-letnią obserwacją cierpienia i bólu. Staram się to zmieniać codziennie. Moi Mistrzowie przekazali mi dwie zasady: "Salus aegroti suprema lex" i "Primum non Nocere" . Powstały one o wiele wcześniej, od czasów gdy bóg-człowiek w jakiego wierzy dr Póltawska i jej kompanioni, ponoć chodził po ziemi. I są aktualne po jego śmierci i jak oznajmia Pismo zmartwychwstaniu.  Dla mnie zmartwychwstaniem jest wyleczony pacjent, który chce jeszcze,  tak jak i ja, pożyć na tym padole i nie obchodzi go czy wierzę w bogów i czy wyryłem jakieś banały na kamiennej tablicy.