poniedziałek, 18 grudnia 2017

ZWIERZĘTA KSIĘCIA WILIAMA



Jakiś czas temu książę Wiliam, wnuk Elżbiety II, wyartykułował myśl, że ludzi na świecie jest za dużo. Ma to jego zdaniem, przełożenie na wymieranie zwierząt i ogólną degradację środowiska naturalnego. Od razu powiem, że całkowicie zgadzam się z tym, co powiedział przyszły król Albionu. Jest jedno ale. Sam książę i jego żona, nie są najlepszym przykładem zamiany słów w czyny. Spodziewają się trzeciego potomka. A może również i czwartego. Jak donosi prasa bulwarowa, będą bliźniaki. Jest tam również polski ślad! Podobnież owo dziecko (dzieci), zostało spłodzone w czasie wizyty pary książęcej w Polsce. Jeśli potwierdzi się wersja ciąży mnogiej (w chwili gdy pisze te słowa, Pałac Buckingham wciąż milczy) będą to drugie bliźniaki w dziejach monarchii angielskiej. Poprzednie urodziły się w XIV wieku, a wiadomość o tym gruchnęła dopiero po rozwiązaniu. W owym czasie bowiem jedynymi emiterami ultradźwięków na wyspach były nietoperze. Troje czy czworo to zawsze liczna gromadka i choć zapewne Kate i Williama stać na  nawet wychowanie całego przedszkola, nie dają, jak wspomniano,  dobrego przykładu.  
Zastanówmy się nad słowami księcia. Wzbudziły one żywą dyskusję wśród kilku moich "znajomych" na FB. Kilka osób radziło, aby zaczął sam od siebie. Nie wiem czy miał używać środków antykoncepcyjnych, czy czynnie wyeliminować swoje potomstwo. Jako że pisali to katolicy, wykluczam w zasadzie obie możliwości. Wiadomo bowiem, że  nie wolno używać wspomnianych środków, z wyjątkiem obliczeń dotyczących cyklu i/lub lepkości śluzu.  Nawet tych, które nie dopuszczają do zapłodnienia komórki jakowej, czyli dokładnie to, co czyni  ów "kalendarzyk". Odbyłem ongi rozmowę ze znaną bydgoską "obrończynią życia" i katechetką zarazem, na ten temat. Odpowiedziała mi, że używanie prezerwatywy czyni z kobiety przedmiot. Wyznałem jej wówczas, że znam kobiety (również osobiście), które czerpią, jak mi się zdaje przyjemność z zakładania mężczyźnie prezerwatywy i nie czują się w żadnym stopniu uprzedmiotowione. Odpowiedziała wówczas, że takie jest nauczanie Jana Pawła II, który w owym czasie zasiadał na Stolicy Piotrowej. Dziwne, że wszystkie religie maja prawdziwego hopla na punkcie seksu. W przypadku tych odmian, które przewidują (teoretycznie) wstrzemięźliwość seksualną, jest to zrozumiałe. Każdy wie o czym mówię. Jednak i te nurty, gdzie kapłan czy jakkolwiek nazywany łącznik ze światem transcendencji, ma swobodę seksualną również, zazwyczaj normalne wydawałoby się zachowania, budzą sprzeciw. Generalnie jeden z 5000 bogów, duchów, diabłów czy innych bytów czczonych przez dany kościół, zazwyczaj nakazuje nieomal nieograniczone niczym rozmnażanie. O ile w tej materii, mogą jeszcze między nienawidzącymi się religiami powstać jakieś różnice, następny problem jest tożsamy. Człowiek z nakazu wspomnianych sił wyższych, jest zawsze numerem jeden na planecie, a wszystko ma mu służyć. Gwoli sprawiedliwości, jest może kilka kultów bardziej szanujących braci mniejszych i w ogóle przyrodę, lecz liczba wyznawców jest mała i toutes proportions gardées, odpowiada liczbie wegan na marszu Młodzieży Wszechpolskiej.
Kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, uczono mnie, że na Ziemi zamieszkuje około czterech miliardów ludzi. Dziś jest ich prawie dwa razy tyle. Przed okresem rozwoju nowoczesnej medycyny, który możemy datować na koniec XVIII wieku, kiedy wprowadzono szczepienia i pewne zasady higieny, zwierzęta z gatunku Homo sapiens rozmnażały się tak, jak ich pobratymcy nie grający Mozarta i nie piszący poezji. Minął pewien czas, gdy homunkulusa  Nikolasa Hartsoekera zastąpiła embriologia, a człowiek dowiedział się jak można zapanować nad swoim rozrodem. Od razu jednak pojawili się dziwnie ubierający się panowie (jedni w pióra i kolorowe szatki, inny w sutanny) i stwierdzili, że człowiek nie może bawić się w boga chrześcijan, Mzimu , Potwora z Gór oraz innych bytów, zapewniających nam przyjście na świat i szczęśliwy na nim pobyt. Wara od tego. W świece chrześcijan pieczęć przyłożył Paweł VI, ogłaszając ex cathedra, że pigułka antykoncepcyjna jest zła. Później, do listy doszły jeszcze środki zapobiegające zapłodnieniu w ogóle, jak na przykład, wspomniana w owej rozmowie sprzed lat, prezerwatywa. Oczywiście spora część ludzkości, delikatnie rzecz ujmując, nie zwraca uwagi na owe encykliki, nakazy "świętych" ksiąg i pouczenia słowne.  Rynek środków antykoncepcyjnych ma się znakomicie. Mimo tego ludzi przybywa. Zwłaszcza tam gdzie jest bieda. Nie ma lepszego środka antykoncepcyjnego niż bogactwo i życie związane z pracą, nauką i kształceniem się. Większość religii widzi kobietę w kuchni, jako reproduktorkę, a później babcię pomagającą wychowywać gromadę wnuków. Wiele kobiet powiedziało i mówi nadal "nie", teorii "Kinder, Küche, Kirche". Kobieta może i ma prawo kierować swoją płodnością według opinii jej i jej partnera, a nie bajek zaczerpniętych z świętych ksiąg.
Część naukowców twierdzi, że nasza planeta pomieści jeszcze kilka miliardów ludzi. Oczywiście, że pomieści. Obliczono, że  cała ludzkość zmieściłaby się na obszarze Teksasu, gdyby gęstość zaludnienia tego stanu była taka, jak w Nowym Jorku. Jeśli dziewięć miliardów  ludzi będzie zamieszkiwało sześć kontynentów, to gęstość zaludnienia świata ustali się  na poziomie tylko nieco wyższym, niż pół dzisiejszej gęstości zaludnienia Francji.  Czy obecna Francja  jest przeludniona?  Poza tym nowe techniki rolnicze i biotechnologiczne zwiększą produkcję żywności. Czy zatem możemy spać spokojnie? Chyba jednak nie. Otóż jeśli spojrzymy na globus i mapy, szybko okaże się, że 2/3 globu to morza i oceany. Miedzy bajki włóżmy pomysły mieszkania na morskim dnie. Odpadają też okolice biegunów, pustynie, jeziora, rzeki, bagna. To po pierwsze. Rozwiązaniem problemu jest masowa wycinka dżungli, lasów deszczowych i innych siedlisk zwierząt, aby wyżywić i dać przestrzeń owym miliardom zwierzaków chodzących czasami do filharmonii. Nikt poza jak to określa Tadeusz Rydzyk i min. Szyszko "ekoterrorystami" nie przejmuje się losem zwierząt. Zdaniem pana Szyszko to wielbiciele Szatana. Ginie populacja tygrysów, orangutanów i innych zwierząt. Handel zwierzętami jest czymś tak strasznym, że nawet nie chcę o tym pisać. Zagraża on całkowitą zagładą gatunków dla zaspokojenia najniższych instynktów, ludzi.  Z winy człowieka wyginęły już liczne grupy zwierząt, a los innych jest przesądzony w przeciągu jeszcze naszego życia. Ale zwierzęta nie idą do nieba i nie maja świętych ksiąg.  No i nie mają duszy. Nie trzeba o nie tak dbać, bo księgi nakazały rozmnażać się ludziom, a nie przykładowo niedźwiedziom polarnym.  Tak więc ludzie skupiają się w miastach. Prawdopodobnie migracje owe nasilą się w związku ze zmianami klimatycznymi. Ocenia się, że niebawem w takich miastach jak Dhaka czy Kinszasa wkrótce będzie mieszkało po 35 mln ludzi, czyli w każdym,  niewiele mniej niż w całej Polsce. Nie będą oni zamieszkiwali domów, tylko slumsy bez wody i ubikacji. Jeśli dziś,  każdy mieszkaniec naszej planety chciałby żyć tak, jak przeciętny obywatel USA, pod względem zasobów potrzebowalibyśmy trzy Ziemie. Większość ludzi żyje gorzej niż koty i psy w Nowym Jorku. Żyją jak zwierzęta w całym znaczeniu tego słowa. Dosłownym i przenośnym.  Taka sytuacja stanie się zarzewiem ruchów rewolucyjno-rozczeniowych. Jared Diamond w książce "Upadek" twierdzi, że ludobójcze masakry z roku 1994,  które kosztowały życie 800 tys. Rwandyjczyków, były wynikiem nie tylko nienawiści plemiennych, lecz przede wszystkim przeludnienia. Teoria odważna,  lecz mająca całkiem solidne podstawy.
Nie uciekniemy przed prawami natury. Już powoli daje ona o sobie znać za pomocą powodzi, huraganów i podobnych zjawisk, których skala i zasięg są coraz większe. Także w Polsce. To efekt działalności człowieka. Oczywiście, są tacy, którzy uważają, że ziemia jest płaska, szczepionki szkodzą, a człowiek został stworzony 6 tys. lat temu i widywał, jak mawiają w Krakowie, "na polu" dinozaury. Głupich nie sieją. "Podlewają" ich tuzy intelektualne typu Trump . Wiele cennych inicjatyw jest blokowanych z powodu interesów grup nacisku czy lobby węglowego. Przykładów aż za wiele w Polsce. Jeśli się nie opamiętamy, najpierw zginą zwierzęta i lasy. Później my. Przedtem będą wojny biednych z bogatymi, o wodę i zasoby ziemi. W klasycznych filmach akcji, zły charakter albo dyktator ucieka helikopterem, z dachu zajmowanego przez rebeliantów budynku. Tym razem nie będzie dokąd , a śmierć od kuli  być może będzie wybawieniem.