Z radością powitałem informację, że
Komitet Bioetyki Polskiej Akademii Nauk
uznał iż "Klauzula sumienia jest
nadużywana i służy narzucaniu pacjentom przekonań moralnych lekarzy" .
Zawsze byłem takiego zdania, zaś pomysł poszerzenia klauzuli na farmaceutów uznawałem za co
najmniej dyskusyjny jeśli nie chory. Z całym szacunkiem, to lekarz leczy, a pacjent
ma prawo do zakupu każdego legalnego środka bez konieczności wysłuchiwania religijnego widzimisię
aptekarza.
W ostatnich latach paternalistyczny stosunek do pacjenta stał się passé.
Chory (lub jego bliscy) współuczestniczy w planowaniu terapii. Tymczasem
okazuje się, że część legalnych w danym kraju procedur może być niemożliwa do
wykonania. Tak, niemożliwa, a nie jedynie utrudniona. Jeszcze wrócę do tego
tematu. Jako że eutanazja jest w Polsce prawnie zakazana pozostaje aborcja, „in
vitro” i antykoncepcja. Od czasu do czasu tematy te są podnoszone przez
"obrońców życia" i środowiska liberalne. Zbiega się to z wyborami i
podobnymi zdarzeniami. Klauzula sumienia
pozwala lekarzowi odmówić wykonania danej procedury czy jak rozumiem także
wypisać recepty na środek antykoncepcyjny. Wielu chciałby poszerzyć ów
przywilej na szpitale, przychodnie i inne państwowe zakłady służby zdrowia. Kto
miałby decydować o „systemie wartości” danej palcówki . Dyrektor?, Rada
Społeczna?, a może referendum pracowników. A jeśli znajdzie się tam ktoś, komu
ów system wartości nie będzie odpowiadał? Poddamy go ostracyzmowi? Nie podamy
ręki? Grzecznie poprosimy żeby sam się zwolnił, bo jakoś nam nie pasuje?
Jeżeli jest to jednostka prywatna, dajmy na to szpital wyznaniowy, nie
mam pytań. Lecz przykładowo szpital w którym pracuję, utrzymywany jest również
z moich podatków, podatków kolegi protestanta, wyznającego prawosławie, ateisty
czy Świadka Jehowy i czy nie przekłada się to jakoś na to, że każdy z nas
chciałby, aby szanowano tam jego prawa (mówię o dopuszczonych przez prawo
polskie działaniach), a nie postanowieniach jakiś gremiów.
Żeby była jasność, rozumiem ustawodawców wprowadzających klauzulę
sumienia. Potrafię zrozumieć nawet Kolegę, który odmówi operacji z wytworzeniem
stomii, bo ma ku temu argumenty wyznawanej przez siebie religii (nie znam
takiej na razie, ale kto wie, jeśli choroby psychiczne „leczymy” egzorcyzmami,
nic mnie nie zaskoczy). Wiem dlaczego takie uwarunkowania prawne zostały wprowadzone.
Historia pokazała, aż nadto dobitnie, jak lekarze byli włączani w najbardziej obrzydliwe działania,
nie mając postaw prawnych do odmowy. Ale jak mawia stary dowcip, czasy się
zmieniły. Żadna siła polityczna nie zmusza nikogo do aborcji czy eutanazji
(przynajmniej w Polsce). Jeśli ktoś zmusza dalejże go do prokuratora i sam się
podpiszę pod wnioskiem ! Polskie prawo dopuszcza w kilku przypadkach aborcję
jako działanie legalne. O podziemiu aborcyjnym nie będę pisał, bo wiadomo, że
istnieje i ma się znakomicie. Znakomicie mają się też PT Koledzy aborterzy z
dawnych lat, dziś w pierwszych szeregach „pro life”. Oceniam ich moralność na
równi z wysokimi oficerami LWP, zrywającymi onegdaj z szyj żołnierzy medaliki,
a stającymi w pierwszym rzędzie do Stołu Pańskiego na mszach rocznicowych, od
chwili gdy z nazwy armii znikła literka „L”. Jakoś wydaje mi się, że spotkam
ich wkrótce w awangardzie walki o poszerzoną klauzulę sumienia i w opozycji do konstatacja
wspomnianej wyżej Komisji. Żarliwość neofity jest zawsze wielka.
Załóżmy taką sytuację. Do poradni
ginekologicznej zgłasza się młoda kobieta. Zaszła w ciążę w wyniku gwałtu. Jest
nieco upośledzona psychicznie, a na dodatek ma ciężką wadę serca i jeszcze kilka
chorób, które doprowadzą ją do śmierci lub znacznie pogorszą jej stan zdrowia,
gdy ciąża rozwinie się i dojdzie do porodu. Doktor, oczywiście zasłaniając się
klauzulą sumienia, odmawia wykonania legalnej w tym przypadku aborcji. Czy
powinien poinformować pacjentkę lub jej rodzinę (jest upośledzona) o tym kto
może wykonać taki zabieg. Moim zdaniem tak i jeśli tego nie zrobi powinien być
ukarany z cała surowością. Ba, zobowiązuje go do tego Art. 39 „Ustawy o
Zawodzie Lekarza i Lekarza Dentysty”, który stwierdza: „lekarz może
powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego
sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne
możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym
zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji
medycznej (podkreślenie moje W.S).
Właśnie „realne”. Powiedzmy, że wskazał miejscowy szpital.
Niestety kilka dni wcześniej podjęto tam, powołując się na dyrektywę europejską
decyzję, że placówka ta nie wykonuje takich zabiegów. Najbliższy szpital jest
ponad 100 km stąd. Miałem kiedyś gabinet w jednej z podbydgoskich ( 35 km) miejscowości
. Proszę mi wierzyć wyprawa do Bydgoszczy (bilet wówczas 6 zł) była dla wielu
nie do zrealizowania. I tak minął 12 tydzień ciąży. Teraz już prawo zabrania
aborcji. Aborcja „podziemna” kosztuje o wiele więcej niż 6 zł. Pacjentka
zmarła. Dziecka nie udało się uratować… . Sumienie doktora pozostało jednak
nieskalane.
Jeszcze raz napiszę to wyraźnie. Rozumiem potrzebę klauzuli sumienia. To
nasza obrona przed naciskiem przełożonych, funduszy i wszelakich ludzi chcących
wymusić coś na lekarzach. Tu może mała kazuistyka, a jeśli odmówię pobrania
krwi „na siłę” od sprawcy wypadku, który nie chce aby wykonać na nim ten
zabieg. Tymczasem Policja czeka za drzwiami na ampułkę z krwią? Czy mam prawo
odmówić bo zabrania mi sumienie? Zdaje się nie tak dawno podobna sprawa trafiła
przed oblicze sądu.
Jednak, choć wielu nie podoba się owo słowo jesteśmy „służbą”. Służymy
człowiekowi, który może mieć równie dobrze za nic moje poglądy religijne czy
jakiekolwiek. Mam wykonać to czego potrzebuje (również zdrowy!) pacjent. Jeśli
nie chcę dokonać tego sam muszę wskazać natychmiast kogoś kto to zrobi,
jeśli oczywiście nie łamie to prawa. Kiedy tego nie zrobię powinienem być
ukarany nawet zabraniem prawa wykonywania zawodu. On chce abym mu przetoczył,
albo nie krew, ona chce abym dokonał aborcji, bo dokonano na niej gwałtu lub
ciąża zagraża jej życiu. Ona domaga się abym wypisał jej środek
antykoncepcyjny. Mają do tego prawo i nie jest dla nich ważne czy chodzę do
kościoła, meczetu czy synagogi czy nigdzie. Chodzę bowiem w białym fartuchu,
który jest (powinien być) jak toga sędziego, którego poglądy społeczne,
polityczne czy religijne nie mogą wpływać na wyrok. Pamiętajmy, że polscy
sędziowie już nie wydają wyroków śmierci. My nadal możemy. I tę konstatację
polecam szczególnej uwadze zwolennikom poszerzonej klauzuli sumienia.
Pewne rozdwojenie jaźni. Dla jednych zawód lekarza to służba, dla innych - usługi. Ponieważ jednych od drugich odróżnić nie sposób, wolałbym aby prawo nakazywało wieszać szyldy przed gabinetami czy szpitalami drobiazgowo opisujące co dany fachowiec (grupa fachowców) robi, a czego za żadne pieniądze - nie. To informacja pozwalająca zaoszczędzić czasu, nerwów. I w ten oto prosty sposób unikniemy dyskusji na temat co się komu wydaje. A może nie?
OdpowiedzUsuńMyślę tak jak Ty. Dobry tekst.
OdpowiedzUsuń