Prapremiera baletu
Igora Strawińskiego, pod tytułem "Święto wiosny" , odbyła się w Paryżu
29 maja
1913 w Théâtre des Champs Élysées, wzbudzając
skrajne emocje. Dla jednych był to początek nowoczesnej muzyki , dla drugich
obrazoburczy spektakl nie mający ze sztuką żadnego związku. Otóż tematem był legendarny obrzęd słowiański polegający na ofiarowaniu
dziewicy, która ma tańczyć tak długo aż umrze, by ziemia wydała obfity plon.
Dalekim echem może wydać się tu fragment poematu T.S. Eliota "Ziemia
jałowa":
"Najokrutniejszy
miesiąc to kwiecień. Wywodzi
Z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza
Pamięć i pożądanie, podnieca
Gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz.
Zima nas otulała i kryła
Ziemię śniegiem łaskawym, karmiła
Maleńkie życie strawą suchych kłączy".
Z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza
Pamięć i pożądanie, podnieca
Gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz.
Zima nas otulała i kryła
Ziemię śniegiem łaskawym, karmiła
Maleńkie życie strawą suchych kłączy".
Bogowie stworzeni przez
ludzkość z pierwotnego strachu przed śmiercią i wiecznym unicestwieniem
wymagali ofiar. Nawet miłosierny chrześcijański bóg żądał ich, sprawdzając od
czasu do czasu, czy wyznawcy są gotowi oddać mu w ofierze to co dla nich
najdroższe. Wspomnijmy Abrahama i Izaaka czy Hioba . Na koniec jako ofiara
umarł syn. Podobieństwo mitów różnych kultur i wspólne cechy boskich bohaterów,
nie pozostawiają złudzeń co do wspólnych korzeni bóstw różnych. Są też podobni swym, wymyślonym przez
ludzi okrucieństwie. Ich kapłani korzystali z naiwności wyznawców, zachowując
część ofiar (zwłaszcza w postaci wymienialnych dóbr) dla siebie, zaś w czasach
nowszych sprzedawali nawet odpusty grzechów, co przyczyniło się do schizmy w
kościele. Odtąd jeden bóg oglądany jest z wielu płaszczyzn nie zawsze
przecinających się w przestrzeni wiary. Cały
jednak czas wymaga krwi. Pomińmy może ofiary z ludzi, bo te (może bóstwa
złagodniały?) przynamniej teoretycznie nie istnieją. Napisałem teoretycznie,
lecz przypuszczam, że są obszary kuli ziemskiej, gdzie nadal takowe obrzędy
mają miejsce. Zabijanie albinosów, przez
niektórych mieszkańców Afryki, możemy powiązać ze słabą znajomością genetyki i
biochemii barwników skóry u miejscowej ludności. Nadal jednak bogowie pragną
ofiar ze zwierząt. Te ostanie, jak powszechnie wiadomo, nie maja duszy. Fakt
ów, czyni z nich istoty, które służą
panu stworzenia (tu księgi święte są zgodne jak rzadko) w jego przetrwaniu,
transportowi, a także i rozrywce. Zwierzę ofiarne nie może być chore. Jeśli ma
być zdrowe nie może być ogłuszone. To oczywiste nakazy starych ksiąg, które
wówczas zabezpieczały koczownicze plemiona przez zarazą od chorych sztuk, które
najłatwiej upolować. Tak tłumaczą to
niektórzy antropologowie kultury (zapewne niewierzący). Aby zakaz ten stosowano, polano go sosem
religijnym z gniewem samego boga w tle.
Dyskusja jaką wywołał
zakaz uboju rytualnego w Polsce, a zwłaszcza głosy, które pojawiły się w
obronie tej obrzydliwości, zaskoczyły mnie. Oto przywołano czasy nazizmu, gdy
faszyści zabronili Żydom uboju. Rabin chciał wyjechać z Polski. Obraza uczuć
religijnych, której pisał Dawkins (prorok chyba) w "Bogu urojonym"
pojawiała się w każdej dyskusji. Episkopat, który krztusił się w sprawie
pedofilii ochoczo poparł Żydów i muzułmanów. W całej ohydzie tego co robi się
ze zwierzęciem (są dostępne w Internecie filmy), składając ofiarę bogu z żywej
czującej istoty w centrum Europy w roku 2013, mało kto zająknął się, że nie
chodzi obrazę wiary lecz po prostu o obrzydliwie moralny czyn. Jedynie profesor
Elżanowski "walił prosto z mostu".
Tradycja… . Tak, ale dlaczego nie wprowadzimy do naszego prawa,
wielożeństwa związanego z jedną z religii wymagających ofiar i uboju
rytualnego. Odpowiedź jest banalnie prosta. Ile kosztuje ślub w USC? Pięćset
złotych? Załóżmy, że w ciągu 10 lat wolę drugiego, trzeciego a może i czwartego
ślubu wyraziłoby 200 mężczyzn. Sto tysięcy to śmieszna suma dla skarbu państwa.
Rynek koszernego mięsa warty jest miliardy. Oto wielka tajemnica… .
Na koniec coś pocieszającego.
Ostania ankieta wykazała w co wierzą, ci którzy wierzą. Napawa mnie ona
radością. Poza tym rynek niewolników też wart był niemało. Już (oficjalnie) go
nie ma. A nie słyszałem, żeby potępiali go ówcześni papieże, mufti czy rabini.
Potępiali go ateiści, liberałowie i ludzie dobrej woli. Gutta cavat lapidem non vi sed saepe cadendo. I jest nas, co wynika
z owej ankiety, coraz więcej. Kap, kap, kap…