poniedziałek, 30 września 2013

NIE RZUCAJ WE MNIE KAMIENIEM W KTÓRY WIERZYSZ (II)


Pragnieniem wyznawców każdej religii jest jej rozprzestrzenienie, najlepiej na cały świat, no i oczywiście urządzenie życia innych ludzi (nie ważne czy są wyznawcami) według reguł jakie przekazał dany bóg. Jest ich (bogów) nawiasem mówiąc sporo, a "dowodów" na ich istnienie i prawdziwość ich przekazów takoż. Pominę hańbiące człowieczeństwo nawracanie na wiarę chrześcijańska Indian Południowoamerykańskich, co właściwie skończyło się eksterminacją owych ludów (wielką rolę miały też zawleczone przez kolonistów choroby i alkohol). Do dziś misjonarzy można znaleźć w każdym zakątku planety i tak naprawdę należałoby się zapytać ich, czemu chcą zabrać tamtym ludziom wiarę przodków. 

Zapał  misjonarski nie dotyczy tylko chrześcijan. Kiedy czytałem wypowiedzi muzułmanów zamieszkujących Londyn, często tam urodzonych i wykształconych ciarki przechodziły mi przez plecy. Zakaz Internetu czy cenzura wszystkiego to jak mawiają młodzi "light". Ma panować prawo szariatu. Nie potrzebne jakieś idiotyczne badania DNA z miejsca zbrodni czy kamery przemysłowe.  Jeśli zdradziłeś współmałżonka i potwierdzi to czterech świadków (chętnie za pieniądze wystawie ich armię) dostaniesz sto batów. Pocieszające, że ukamienowanie jest ponoć rzadziej stosowane. Ci ludzie żyją tu i teraz. Mijają cię na ulicy, patrzą ci w oczy. I czekają. Nie jestem ksenofobem, wręcz przeciwnie, mam przyjaciół wśród ludzi pochodzenia arabskiego, z których część zachowuje się godniej od moich znajomych katolików. Kiedy jednak wizę islamistów-morderców, takich jak krzyżowcy przed laty cos we mnie mówi uważaj na tych ludzi, bo jutro nakażą twojej żonie nosić burkę , a córkę ukamienują bo zmieniła chłopaka.

Po co jednak sięgać tak daleko. Tu w naszej Ojczyźnie mamy ludzi przy których ortodoksyjni imamowie są wzorem dla liberałów. Nie chodzi o księdza Rydzyku (nie mówię  ojciec, bo miałem jednego i nie żyje od 30 lat). Mówię o naszych posłach, działaczach prolife i podobnych organizacji. Wielu młodych ludzi, którym wyprano mózgi z krytycznego choćby tylko myślenia popiera ich. To smutne. Otóż ci ludzie postanowili zaostrzyć i tak restrykcyjną ustawę antyaborcyjną.  Napisałem już , że nie jestem zwolennikiem aborcji jako metody regulacji poczęć, przy założeniu, że mam pełen dostęp do środków antykoncepcyjnych. Jeśli ktoś chce słuchać p. Połtawskiej, jego sprawa. Tym różnię się od owych ludzi, że moich przekonań światopoglądowych nie mam zamiaru wciskać nikomu na silę, ani tym bardziej do polskiego prawa. Jednak, gdy ciążą zagraża życiu matki, jest efektem gwałtu lub dziecko ma ciężkie uszkodzenie genetyczne kobieta lub rodzice powinni mieć prawo do wykonania aborcji i to za darmo w państwowym szpitalu bez żadnych pouczających rozmów itp. Mam w rodzinie kuzynkę z dzieckiem ciężką chorobą psychiczną o podłożu genetycznym. Zapewniam, że nie zawsze są to dzieci przypominające Maciusia z "Klanu". Życie tej kobiety, zwłaszcza po śmierci męża jest udręką. Nie każdego stać na heroizm, jaki chcą nam zafundować proliferzy. Ciekaw jestem jak zachowaliby się "obrońcy życia" w sytuacjach ekstremalnych. Nasza noblistka napisała kiedyś :"tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Może wtedy wesołe Alleluja zmieniłoby się w inną pieśń.

Z drugiej strony jeśli kobieta z powodów religijnych czy jakichkolwiek innych chce urodzić chore dziecko powinna mieć do tego prawo, a państwo winno otoczyć ją i dziecko darmową opieką na najwyższym poziomie. Dziś niestety co jakiś czas telewizje i inne organizacje  zbierają pieniądze na drogie kuracje poza granicami. Poza tym sądzę, że proliferzy powinni bardziej zająć się dziećmi już narodzonymi, bo jakoś te ostanie nie są w łasce.  

 

sobota, 28 września 2013

NIE RZUCAJ WE MNIE KAMIENIEM W KTÓRY WIERZYSZ (I)


Jakiś czas temu oglądałem dyskusję jaką toczyła pewna kobieta , która porzuciła islam z ortodoksyjnym imamem. Jak można się domyślać w ustach tego ostatniego słychać było o szatanie, karze wiecznej i podobnych elementach każdej wiary. Kobieta spokojnie odpowiadała na ów słowotok, z trudem przebijając się przezeń. W pewnym momencie powiedziała genialne zdanie: "Człowieku! Możesz wierzyć w co chcesz, nawet w kamień , ale nie rzucaj nim we mnie". Ten obraz powrócił, gdy toczyła się debata o zaostrzeniu tzw. ustawy antyaborcyjnej w Polsce. Środowiska "obrońców życia" wytoczyły ciężkie armaty. Temat oczywiście wraca niczym kometa Halley'a co jakiś czas. Obecna ustawa jest przez wielu światłych ludzi uznana za dobrą. Tymczasem "proliferzy" nie odpuszczają i chcą całkowitego zakazu aborcji.  Żeby była jasność. Aborcja nie jest niczym dobrym. Jestem jej przeciwnikiem  jako metody regulacji poczęć. Człowiek od wielu już lat umie regulować swoją płodność. Poznał naturalny przebieg cyklu u kobiety i metody wpływania na niego za pomocą hormonów. Stosuje też inne metody w tym wczesnoporonne. I tu już zaczyna się konflikt. Pominę metody wczesnoporonne, zaliczając je świadomie do kategorii aborcji. Jednak i pozostałe  prócz tzw. kalendarzyka i metody Billingsów są wyklęte przez proliferów.  Dr Wanda Półtawska, powiedziała nawet, że ci którzy stosują owe zakazane przez Kościół metody są gorsi od aborterów bo zaburzają boski plan poczęcia człowieka. Wnoszę zatem, że Bóg steruje trylionami plemników jakie w ciągu doby wraz z nasieniem opuszczają ciała mężczyzn na naszym globie i kieruje wybrany do komórki jajowej. Pani Półtawska zasługuje na szacunek, ze względu na wiek, przeżycia wojenne i dokonania , lecz nie jestem do końca pewien czy powinna nadal zajmować się nauczaniem medycyny, nawet pastoralnej. Zadałem kiedyś pytanie znanej bydgoskiej obrończyni życia (nomina sunt odiosa) jaka jest różnica pomiędzy założeniem prezerwatywy, która nie dopuszcza do zapłodnienia, a obliczeniem z kalendarzyka lub obserwacji śluzu , że dziś "możemy". Otrzymałem odpowiedź, która przyznam wówczas mnie zaskoczyła. Otóż dowiedziałem się, że założenie prezerwatywy czyni z kobiety przedmiot. Nieśmiało zaprzeczyłem, argumentując, że znałem takie, które tak nie czuły, a nawet zakładały partnerom prezerwatywy czerpiąc z tego (w tym obserwacje osobiste) pewną przyjemność. W tym momencie otrzymałem odpowiedź, że takie jest nauczanie Jana Pawła II (rozmowa miał miejsce w czasie jego pontyfikatu). Wtrąciłem wtedy delikatnie, że mimo ponad 90- procentowej populacji katolików w Polsce rynek prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych a się dobrze. Czyżby zatem katolicy sprzeniewierzali się swojej wierze? No dobrze powiedzmy raz zgrzeszyli. Poszli do spowiedzi, gdzie warunkiem otrzymania rozgrzeszenia jest szczery żal i obietnica poprawy. Łatwo policzyć, iż nawet gdyby wszyscy tak zgrzeszyli po roku nie byłoby już problemu (biorę pod uwagę dwie spowiedzi Wielkanocne -obowiązkowe). Jednak zjawisko ma charakter ciągły. Czyżby Polacy nie słuchali Jana Pawła II? To chyba niemożliwe.

Tymczasem grupy ludzi (zazwyczaj już po okresie aktywnego życia płciowego) próbują z pomocą polityków wprowadzić do sypialni owych niewiernych katolików swoje prawa. A to klauzula sumienia lekarzy, którzy nie powinni zapisywać środków antykoncepcyjnych. A to klauzula sumienia aptekarzy, którzy nie powinni sprzedawać owych jeśli przejdzie się przez sito lekarskie.  Lekarz odmawiający czegoś z powodu klauzuli sumienia musi wskazać możliwość realizacji żądania w innym ośrodku. Jeśli tego nie zrobi narusza Kodeks Etyki Lekarskiej i należy go zaskarżyć do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej  danej Izby Lekarskiej.

Pragnienie wprowadzenia swoich poglądów religijnych do prawa państwowego nie jest ani domeną Polski ani niczym nowym. Ale o tym i innych sprawach  w następnej części  

sobota, 21 września 2013

RAK NIE WYROK - BANAŁ A JEDNAK PRAWDA. CZĘŚĆ II, OBJAWY, PROFILAKTYKA, LECZENIE


Wiemy już trochę o przyczynach nowotworów. Czas zatem zastanowić się jak je wykryć. Jest to o tyle istotne, że każdy z nich przechodzi pewne fazy. I tak na początku mamy  inicjację czyli pierwsze zmiany w aparacie genetycznym, początkowo odwracalne lub naprawiane przez mechanizmy obronne. Jeśli one zawiodą dochodzi do promocji nowotworu czyli utrwalenie się zmian genetycznych w pojedynczych komórkach. Te ostanie zaczynają się dzielić i pojawia się tzw. progresja nowotworu. Komórki jednak nie przekraczają  błony podstawnej nabłonka. To tak zwany rak przedinwazyjny. Dalszy rozplem komórek powoduje przekroczenie owej błoni i rak zaczyna naciekać narząd. To inwazja początkowa. Jeśli nie będzie żadnego leczenia przejdzie ona w inwazję zaawansowaną z komórkami, które odrywają się od guza i droga krwi i limfy powodują przerzuty. Rak wchodzi w fazę uogólnioną, która zazwyczaj kończy się śmiercią. Taki cykl trwa długie lata. Problem w tym jak wykryć zmiany w okresach wczesnych. Okazuje się, że są takie możliwości. Znamy bowiem tzw. stany przedrakowe, czyli takie zmiany, które mogą, a nawet na pewno przekształcą się w nowotwór. Jedną z nich są polipy gruczolakowe jelita grubego. Gdy wykonujemy sobie profilaktyczną kolonoskopię ( a każdy powinien, zwłaszcza jeżeli w rodzinie ktoś chorował na rak jelita) i lekarz zauważy polip, odcina go i przesyła do badania. Zdarza się, że w tym polipie są komórki, które weszły już na drogę ku nowotworowi.  Odcięcie polipa zabezpiecza przed rakiem! To tak jak zastrzelenie terrorysty przed odpaleniem przez niego bomby w autobusie. Takich stanów przedrakowych jest więcej (zmiany w szyjce macicy, w jamie ustnej, krtani itp.). Tylko badania profilaktyczne mogą je wykryć gdyż same nie dają żadnych objawów.

O objawach raka bardziej zaawansowanego, którego można jednak nadal skutecznie leczyć pisałem w felietonie "Pierwszy dzwonek". 

Jak leczyć nowotwory? Oczywiście nie u cudotwórców, znachorów oraz przedstawicieli tzw. medycyny alternatywnej. Medycyna jest tylko jedna! Nie będę pisał o wyłudzaczach pieniędzy, oszustach i podłych ludziach "oczyszczających" organizm robiących operację bez użycia skalpela i podobnych bredniach. Jeśli ktoś wierzy w te bzdury niech dalej nie czyta, bo i po co.  Podstawą leczenie wszystkich nowotworów jest chirurgia. Może ona pojawić się na początku leczenia lub po  przygotowaniu innymi metodami. Przykładowo rak odbytnicy jest najpierw leczony naświetlaniami a dopiero później odbywa się zabieg. Podobnie postępuje się z niektórymi rakami przełyku. W wielu przypadkach po zabiegu chirurgicznym przeprowadza się leczenie uzupełniające, mające na celu likwidację komórek nowotworowych, których nie udało się usunąć (np. mikroskopijne  przerzuty). Obecnie w onkologii obowiązuje kilka zasad. Po pierwsze dobre przygotowanie chorego i dokładna diagnostyka - typ nowotworu, jego umiejscowienie, obecność lub nie przerzutów. Pacjent dobrze odżywiony (często przed operacja żywienie dożylne), choroby współistniejące np. cukrzyca, wyrównane. Po drugie dobrze zaplanowane leczenie nowotworu. Czy najpierw zabieg, chemioterapia czy radioterapia? Po zabiegu plan wizyt kontrolnych i badan w celu wykrycia nawrotu choroby lub przerzutów.  Wiadomość o wykryciu raka jest dla pacjenta jak grom z jasnego nieba. Nie należy panikować!. To nie wyrok śmierci. Po drugie nie trzeba operować dziś lub jutro. Najpierw dokładna diagnostyka i dobre przygotowanie. Tydzień, czy dwa nie zmienią już niczego.

Niestety wiele nowotworów rozpoznawanych jest w Polsce późno. To nic, że mam krew w stolcu albo kaszlę od roku odpluwając krew. To pewnie hemoroidy i papierosy. Tak myśli wielu pacjentów ignorując te alarmowe objawy.  Dopiero gdy z krwotokiem lub niedrożnością jelit trafiają do szpitala okazuje się, że istotnie jest za późno na operację radykalną, czyli taką, która usuwa cała tkankę nowotworową i zabezpiecza przed nawrotem i przerzutami. Nawet jeśli uda się usunąć guz, zakres operacji może być duży co łączy się z kalectwem. Amputacja, stomia, rozległe resekcje jelit.  Wcześnie wykryty rak i planowy zabieg zazwyczaj pozwalają na oszczędniejszą chirurgię.

Co robić gdy guza nie można już usunąć? Wtedy pozostają tzw. operacje paliatywne czyli łagodzące. One nie leczą a tylko usuwają pewne obawy np. żółtaczkę, niedrożność itp. Guz niestety zostaje. Można zastosować też paliatywną chemio- czy radioterapię aby zmniejszyć ból czy inne niekorzystne objawy.

Podsumujmy zatem co robić:

1. Korzystajmy z badan profilaktycznych przeznaczonych dla naszej grupy wiekowej

2. Unikajmy szarlatanów, "oczyszczaczy" organizmu czy posobne kreatury, które tylko czyhają aby wyłudzić od chorych ludzi pieniądze, sprzedając nadzieję

3.Nie palmy tytoniu, nie przejadajmy się (utrzymanie odpowiedz niej wagi, codziennie jakaś aktywność fizyczna

4. W razie niepokojących objawów udajmy się do lekarza. Rak najbardziej "lubi" tych którzy dają mu dużo czasu na rozwój

czwartek, 19 września 2013

RAK NIE WYROK - BANAŁ A JEDNAK PRAWDA. CZĘŚĆ I, DEFINICJE, PRZYCZYNY.


Słowo rak zawsze wywołuje u pacjentów lęk. Zdarza się, że nawet nie chcą go wymówić, zastępując go eufemizmami typu "ten co chodzi do tyłu" itp. Nadal w powszechnej opinii, mimo wielu akcji z udziałem celebrytów, którzy "wygrali walkę z rakiem", nowotwór oznacza śmierć i to zazwyczaj w męczarniach.  No właśnie użyliśmy dwóch terminów rak i nowotwór. Czy oznaczają to samo?  Niezupełnie. Otóż pod pojęciem nowotwór rozumiemy grupę chorób ,w których komórki dzielą się w sposób niekontrolowany przez organizm, a nowo powstałe komórki nowotworowe nie różnicują się w typowe dla danej tkanki. Nowotwory mogą dotyczyć wszystkich tkanek ciała. Rak to pojęcie węższe i dotyczy komórek nabłonkowych np. śluzówka jelita, komórki nabłonka płuc itp. Nowotwory pochodzenia nienabłonkowego nazywamy mięsakami.  Nie ukrywajmy jednak, że często (choć błędnie) słowa rak używa się w sensie nowotworu.

Skąd się biorą nowotwory i czy rzeczywiście jak się powszechnie uważa jest ich teraz więcej, bo każdy zna przecież kogoś kto zmarł na raka. Może najpierw druga część pytania. Po pierwsze nowotwory (o czym za chwilę) są charakterystyczne raczej dla wieku podeszłego czyli po 65 roku życia. Oczywiście występują też u dzieci, ale przyczyny tej grupy są nieco inne. Żyjemy dłużej, stąd szanse na ujawnienie raka są większe. Kiedyś 70-latek był starcem,  dziś to starszy pan z planami na przyszłość.  Po wtóre postęp medycyny, a przede wszystkim diagnostyki spowodował, że "wiemy na co umieramy" . Pięćdziesiąt lat temu na pytanie :"A dziadek na co umarł?" , można było uzyskać odpowiedź: "Schudł jakoś, zrobił się żółty, a na koniec to nie mógł nic jeść , a nawet pić". Dziś wiedzielibyśmy, że to rak żołądka z przerzutami do wątroby, znalibyśmy typ histologiczny, a dziadek zapewne miałby jakiś zabieg , choćby paliatywny (napiszemy o tym w części II). Nie jest więc chyba do końca prawdą, że raków jest więcej niż kiedyś. Jaka jest przyczyna powstawania nowotworów? Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, tak jak nigdy nie będzie jednego "leku na raka".  Sporo już wiemy, ale nadal wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Rzecz polega na tym, że podział komórek w naszym organizmie jest pod kontrolą. Niektóre dzielą się szybko (nabłonek jelit, komórki szpiku itp.), inne bardzo wolno lub prawie wcale. Czynników wpływających bądź to na sam podział, bądź na mechanizmy kontroli jest wiele. Uszkadzają one DNA komórek i geny odpowiedzialne za te funkcje. Jeśli taka zmieniona komórka nie zostanie zniszczona, wymyka się spod nadzoru i zaczyna dzielić bez kontroli. Zaczyna rosnąć guz. Im mniej podobna do "oryginału" z którego powstałą jest tkanka guza, tym większa złośliwość nowotworu.  Nowotwory łagodne maja budowę histologiczną przypominającą tkankę macierzystą. Ważne też jest gdzie guz rośnie. Jeśli ma dużo miejsca i nie ma w pobliżu ważnych dla życia narządów, może wzrastać latami do olbrzymich rozmiarów. W innych miejscach np. w czaszce nawet małą zmian daje o sobie znać uciskiem na mózg, nerwy czy uporczywymi bólami głowy. Różne jest tempo wzrostu guzów. Jedne rosną powoli, nawet latami, inne szybko w ciągu miesięcy. Wszystkie te czynniki ocenia się podejmując strategię leczenia.    

Co może wpłynąć na rozwój nowotworu i czy możemy temu zapobiec? Na czynniki wrodzone nie mamy wpływu, ale jeśli wiemy że ktoś w rodzinie chorował przykładowo na raka jelita grubego powinniśmy zrobić sobie kolonoskopię. W ogóle jeśli w rodzinie było dużo i to w młodym wieku nowotworów powinniśmy skonsultować się z onkologiem i zaplanować badania diagnostyczne.  W starszym wieku mechanizmy kontroli zaczynają się psuć. Po drugie, nagromadzone przez całe życie trucizny (dym papierosów, spaliny itp.) zaczynają działać na tak osłabiony system. Znamy też czynniki zewnętrzne tzw. karcinogeny. Palenie papierosów, brak aktywności fizycznej, czerwone mięso, brak witamin w pożywieniu, otyłość to tylko niektóre. Tu możemy działać. Trzeba tylko chcieć.

W następnym odcinku objawach nowotworów i ich leczeniu

poniedziałek, 16 września 2013

DZIĘKUJEMY PANU PANIE PASTEUR


W starodawnej pieśni kościelnej śpiewamy " Od powietrza, głodu , ognia i wojny, zachowaj nas Panie". Nie chodzi tu oczywiście o powietrze jakie nas otacza, bo bez niego nie można żyć, ale o "powietrze morowe" czyli zarazy, które nękały ludzkość od zarania dziejów. Stały się one powszechne, gdy ludzie zaczęli mieszkać w skupiskach miast, a poziom higieny urągał wszystkiemu, co uznajmy dziś za choćby dolną granicę normy. Jedno było pewne, choroby w jakiś nieznany sposób przenoszą się z człowieka na człowieka lub ze zwierzęcia na człowieka. O sposobach walki z zarazami można by pisać książki (pośrednio jest taką opowieścią "Dekameron"). Nie pomagały jednak modlitwy, msze czy czary. Po pewnym czasie zabiwszy setki i tysiące istnień zaraza ustępowała, do czasu następnego wybuchu. Prawdopodobnie w XIV w. w wyniku dżumy zmarło 3/4 mieszkańców ówczesnej Europy Zachodniej. Lata mijały a ludziom pozostawała tylko ucieczka z miejsca epidemii (często będąca przyczyną rozprzestrzeniania się) lub oczekiwanie na wyroki  boskie. Podobnie ówczesne szpitale były miejscem gdzie zaraza, choć w mikroskali zbierała swe obfite żniwo. Nie umiano walczyć z zakażeniami, choć próbowano różnych środków od szlachetnych win do przypalania ran gorącym żelazem lub wrzącym olejem. Człowiekiem, który uświadomił sobie, że istnieje coś co przenosi zakażenie ze zwłok na żywego człowieka i pomiędzy żywymi był węgierski położnik Ignacy Semmelweis. W czasie sekcji zwłok zmarłej wskutek zakażenia położnicy, jego kolega zaciął się nożem i zmarł mając takie same objawy, jak owe kobiety, które licznie umierały na oddziale Semmelweisa. Wówczas zdał on sobie sprawę, że to lekarze nie myjąc rąk po sekcjach i badając naprzemian zdrowe i zakażone położnice, przenoszą ów czynnik śmierci. Nakazał zatem mycie rąk pomiędzy badaniami i po wykonaniu sekcji zwłok. Wyśmiano go, uważając jego żądania za fanaberie. Ów wielki człowiek, twórca aseptyki (postępowanie jałowe), jak wówczas mawiano postradał zmysły i zakończył życie w zakładzie psychiatrycznym. W tym samym czasie w Paryżu Ludwik Pasteur rozwiązał zagadkę kwaśnienia wina, które przynosiło wielkie straty tamtejszej gospodarce. Ich przyczyną okazały się bakterie. Prosty sposób podgrzania i schłodzenia, który zabijał bakterie zapobiegał fermentacji. Do dziś proces ów nazywamy pasteryzacją. Pasteur, a po nim wybitni współcześni mu lekarze zrozumieli, że zakażenie i fermentacja to ten sam proces powodowany przez rozplem bakterii. Otwierała się nowa epoka w medycynie - mikrobiologia. Niebawem nauczono się izolować i hodować bakterie, zaczęły powstawać szczepionki. W następnych dziesięcioleciach  zaczęto prace nad lekami przeciwbakteryjnymi, początkowo sulfonamidami, później antybiotykami, które powszechnie wprowadzono do kliniki po II Wojnie Światowej. Niestety współczesna mikrobiologia oparta jest w  dużej mierze na zbrodniczych badaniach niemieckich i japońskich na jeńcach wojennych i więźniach obozów.

Dzisiaj w przypadku zakażeń bakteryjnych stosujmy powszechnie antybiotyki. Znajdują one także zastosowanie w profilaktyce zakażeń przed operacjami. Jeżeli dochodzi do zakażenia, powstaje ognisko ropne lub w czasie zabiegu odnajduje się takie obszary pobiera się tzw. posiew czyli wymaz z bakteriami i zakłada hodowlę. Po jakimś czasie wiemy już jakie bakteria powodują ten stan, a przede wszystkim na jakie  antybiotyki są wrażliwe (tzw.  antybiogram) co pozwala na skuteczne uderzenie celowanym antybiotykiem. Współczesne metody mikrobiologiczne opierają sie też na badaniach genetycznych (DNA bakterii), co pozwala w bardzo krótkim czasie określić rodzaj patogenów i ich wrażliwość. W czasie ogólnego zakażenia organizmu pobiera się posiewy krwi, moczu, płynu mózgowo-rdzeniowego i z nich hoduje się bakterie. Problemem jest powstająca oporność na coraz większą ilość antybiotyków. Problem powstał na skutek zbyt dowolnego ich stosowania  w przypadku schorzeń nie będących zakażeniem bakteryjny np. kataru. Zawsze należy się zastanowić nad korzyściami i skutkami ubocznymi antybiotyków. Człowiek nie może żyć bez bakterii, które bytują np. w jelicie grubym. Te "dobre" bakterie wytwarzają wiele niezbędnych nam substancji, a w czasie stosowania antybiotyku także giną. Nie podawajmy wic tych cennych leków bez wyraźnych wskazań.

niedziela, 15 września 2013

DZIĘKUJEMY PANU PANIE van LEEUWENHOEK


Człowiek funkcjonuje w określonym świecie, a jego zmysły odbierają to, co jest najbardziej potrzebne do przeżycia. Świat w makroskali (planety, gwiazdy i cały wszechświat) jest niedostępny bez odpowiednich teleskopów, lunet czy podobnych przyrządów nie zawsze działających w zakresie światłą widzialnego. Podobnie jest z mikroświatem. Tam jak mawiał Feynman jest "dużo miejsca" , które zapełniają miedzy innymi żyjątka takie jak bakterie, wirusy, pierwotniaki czy grzyby widoczne tylko pod wielkim powiększenie. Drzwi do mikroświata otworzył ludzkości Antoni van Leeuwenhoek w drugiej połowie XVII w,. konstruując mikroskop. Zobaczył mikroświat pełen owych dziwnych stworów, których znacznie dla powstawania chorób pojął dopiero dwa wieku później Ludwik Pasteur.

Urządzenie Leeuwenhoek'a przez następne lata udoskonalano, dodając mu światło, inne zestawy soczewek, filtry, imersję i podobne. Wkrótce nauczono się utrwalać oglądane preparaty i barwić je w ten sposób aby uwidocznić coraz to nowe szczegóły. Stąd tylko krok do rozpoznawania różnic między zdrową a chorą tkanką, pobraną w czasie operacji do badania. Tak zaczęła się rodzić nowoczesna anatomia patologiczna (patomorfologia). Oczywiście sekcje zwłok wykonywano już dawniej, lecz można było zauważyć tylko zmiany makroskopowe, widoczne gołym okiem. Zmiany chorobowe w komórkach i tkankach skrywała tajemnica ich mikroskali. Dziś każda tkanka pobrana w czasie zabiegu, biopsji (nakłucie specjalną igłą, pobranie kleszczykami) czy polipektomii (wycięcie polipa)  jest badana pod mikroskopem. Odkrywa się w ten sposób w niekiedy pozornie zdrowej tkance ogniska raka lub zapalenia. To badania o kapitalnym znaczeniu dla dalszego leczenia. Czy operować, zastosować chemioterapię, a może tylko obserwować? Na te pytania odpowiadają badania mikroskopowe. Do metod barwienia dodano dziś badania immunohistochemiczne, czyli reakcję z odpowiednimi przeciwciałami charakterystycznymi dla pewnych typów nowotworów czy chorób zapalnych. W ostatnich latach dołączono tu genetykę. Pobrane tkanki poddaje się obróbce z zakresu inżynierii genetycznej oceniając sekwencję genów.

W chirurgii niezwykłą rolę odgrywają tak zwane badania śródoperacyjne. Nie zawsze przed operacją udaje się dokładnie określić rodzaj schorzenia, lub też chirurg w czasie zabiegu napotyka na zmianę o niejasnym charakterze. Pobiera wtedy z niej wycinek, który natychmiast jest zanoszony do pracowni patomorfologa. Ten w jak najkrótszym czasie sporządza preparat i wydaje werdykt co do rodzaju zmiany. Badanie to decyduje o rodzaju zabiegu, jego rozległości i stopniu kalectwa, na który będzie narażony pacjent po zabiegu (amputacja lub nie, wyłonienie stomii lub nie).  

Dziś medycyna bez patomorfologii nie może normalnie egzystować. Patomorfologia zaś, mimo niebywałego postępu w badania nad tkankami i komórkami nadal posługuje się jako podstawowym urządzeniem odpowiednio dobranymi, oprawionymi i zestawionymi soczewkami zwanymi mikroskopem.

sobota, 7 września 2013

DŹWIĘKI, KTÓRYCH NIE SŁYCHAĆ, A DZIĘKI KTÓRYM WIDAĆ CZYLI USG - BADANIA DODATKOWE - CZEŚĆ IV


Wiele dziedzin, które dziś służą medycynie rozwijało się równolegle, a z czasem jak się niebawem okaże połączyło nawet swe siły w owym zbożnym celu. Kiedy rozwijała się optyka, która pomogła w skonstruowaniu endoskopów,  a Rentgen odkrywał swoje promienie, pracowano również nad rozchodzeniem się dźwięków. Początkowo były to badania o znaczeniu militarnym służące do wykrywania statków podwodnych przeciwnika i pozwalające na ominiecie przeszkód pod powierzchnią. Wkrótce okazało się, że można wykrywać nimi wady w metalach, co zaczęto stosować w roku 1941. Już rok później austriacki psychiatra i neurolog Karl  Dussik zastosował owo techniczne urządzenie do wykrywania guzów mózgu. Choć próby nie do końca były udane, w następnych latach podjęto eksperymenty na tkankach ludzkich i zwierzęcych w celu poszukiwania ultradźwiękami zmian patologicznych. W roku 1951 powstał pierwszy ultrasonograf wykorzystujący tzw. prezentację B. Wkrótce powstały urządzenie wykorzystujące prezentację M (ruch). Zaczęto badać ruchy zastawek serca (1954).  Pierwszy komercyjny ultrasonograf powstał w 1965 (firma Simens). W następnych latach dzięki rozwojowi informatyki i elektroniki nastąpił lawinowy rozwój metody. Wytworzono różne typu głowic w tym transrektalne i transvaginalne do badania odbytnicy i narządów płciowych kobiet. Nastąpiło także połączenie techniki endoskopowej z USG. Otóż endoskopy, o których już trochę pisaliśmy wyposażono w głowicę USG. Okazało się ze takie badani (jakby od środka) daje niesamowite możliwości oceny zmian, których klasyczne (przezskórne) USG nie jest w stanie zdiagnozować.

Na jakiej zasadzie działa ultrasonograf?  Wykorzystuje się tu zjawisko rozchodzenia się, rozpraszania oraz odbicia fali ultradźwiękowej  na granicy ośrodków (np., tkanka wątroby i płynowa torbiel, żółć jako płyn i kamienie żółciowe w niej zanurzone), przy założeniu stałej prędkości fali w różnych tkankach równej 1540 m/s. W medycynie stosuje się częstotliwości z zakresu ok. 2-50 MHz. Fala ultradźwiękowa najczęściej generowana jest oraz przetwarzana w impulsy elektryczne przy użyciu zjawiska piezoelektrycznego, odkrytego przez męża Marii Skłodowskiej, Piotra Curie. w latach 80-tych XIX w. Podobnie niejednorodność w jakiejś strukturze np. metalu można wykryć tą metodą.

Ultrasonografy wyposażono również w tzw. przystawkę dopplerowską. Otóż istnieje coś takiego jak efekt Dopplera  polegający na powstawaniu różnicy  częstotliwości przez źródło fali oraz zarejestrowanej przez obserwatora, który porusza się względem źródła fali. Zjawisko to obserwowane jest w astronomii (przesuniecie ku czerwieni) gdyż galaktyki poruszają się (oddalają się od Ziemi). A w organizmie człowieka? W  naczyniach porusza się krew. I właśnie jej ruch śledzony jest przez ultradźwięki, które dodatkowo dzięki efektowi Dopplera pokazują prędkość i kierunek  przepływu, a program komputerowy ocenia jakość naczyń (zwężenia, poszerzenia itp.)

Zaletą badania ultrasonograficznego jest jego mobilność (istnieją prawie "kieszonkowe aparaty") i  nieszkodliwość. Uwidacznia ono  guzy, płyn w jamach ciała, złogi czyli kamienie żółciowe, nerkowe czy trzustkowe, a także zmiany w strukturze miąższu narządów w wyniku zapalenie czy innych zmian. Również w ultrasonografii stosuje się środki kontrastowe, co dodatkowo pomaga w diagnozowaniu niejasnych zmian (różnicowanie między guzami złośliwymi a łagodnymi nowotworami itp.).  Pod kontrolą USG można też dokonywać zabiegów, które do czasu wprowadzenia tego badania były robione "na ślepo" . Chodzi o biopsje narządów (pobranie tkanki do badania mikroskopowego) czy  punkcje torbieli i innych zbiorników płynu.

Jak przygotować się do badania? Trochę zależy to od jego typu. Powinniśmy być na czczo (dobrze się też odgazować Espumisanem bo ultradźwięki "nie lubią" powietrza. Urolodzy preferują badania z pełnym pęcherzem, więc przed badaniem pijemy dużo płynu i powstrzymujemy się od oddania moczu.  Jeśli przewidywany jest jakiś zabieg, trzeba przed nim wykonać podstawowe badania krwi.  

czwartek, 5 września 2013

A TEMU PANU ZROBIMY RENTGEN - BADANIA DODATKOWE CZĘŚĆ III


Znamy już z poprzedniego odcinka historię promieni X. Choć minęło prawie 120 lat nadal w każdym szpitalu znajdziemy oddział radiologii zwany powszechnie rentgenem. Aparaty rentgenowskie zawędrowały też na sale operacyjne i do sal chorych, gdzie wykonuje się tzw. zdjęcia przyłóżkowe u najciężej chorych. Do zatem  czego w roku 2013 służą aparaty rentgenowskie ?

Oczywiście nadal wszelkie urazy kości diagnozowane są za pomocą tej metody. Dziś już nie używa się klisz fotograficznych a zdjęcie "wywoływane" jest poprzez czytnik elektroniczny jak w aparacie cyfrowym. Pacjent dostaje płytę kompaktową, zaś zdjęcie w wersji elektronicznej można za pomocą specjalnych programów powiększać , zmieniać konrtrast  obracać itp. Subtelniejsze zmiany kostne (podejrzenie nadpęknięcia kości, zmiany w kręgach czy czaszce lepiej diagnozuje tomograf komputerowy (KT).

Zdjęcia przeglądowe (puste, bez kontrastu) klatki piersiowej czy brzucha to podstawa działania Izby Przyjęć. Co możemy tu stwierdzić? Czy nie ma płynu w jamie opłucnej, zapalenia płuc, guza płuca (wtedy dokładniejsza diagnostyka w KT), odmy czyli powietrza w jamie opłucnej (po urazach klatki piersiowej), złamań żeber , mostka . A w brzuchu? Na takim zdjęciu zobaczymy objawy niedrożności jelit, perforacji (przedziurawienia p. pokarmowego), ciał obcych np. połknięte przez więźniów kotwiczki i podobne cuda. Jedno proste zdjęcie daje sporo informacji.

W pracowniach rentgenowskich wykonuje się zdjęcia z użyciem kontrastów doustnych i dożylnych. Do tych badań musimy się przygotować. Po pierwsze trzeba być na czczo (mogą pojawić się wymioty a czasami nawet powikłanie zmuszające do wykonania zabiegu). Po drugie warto "odgazować" się za pomocą np. Espumisanu.  Po trzecie do pewnych badań trzeba wykonać oznaczenie poziomu kreatyniny (obrazuje pracę nerek) i hormonów tarczycy (kontrasty zawierają często jod). Do badań kontrastowych zaliczamy rentgen przełyku i żołądka (dziś dość rzadko stosowany bo zastępuje go gastroskopia), kolografię (badanie jelita grubego), urografię (badanie czynności nerek) a także cały szereg badań naczyniowych obrazujących tętnice i żyły w poszukiwaniu ich zwężeń czy urazów (arteriografie i flebografie).

KT jest doskonałym badaniem lecz niestety dawka promieniowania jest tu dość duża. Oczywiście w koniecznych przypadkach należy je zawsze wykonać. Badanie to dokonało przełomu w diagnostyce centralnego układu nerwowego (mózg i rdzeń) a także w diagnozowaniu schorzeń klatki piersiowej i brzucha. Guzy i przerzuty niewidoczne w innych badaniach tu ocenia się dokładnie wraz z odpowiedzią na pytanie czy da się je bezpiecznie zoperować. W KT używamy kontrastów aby wzmocnić obraz narządów zaopatrywanych w krew. Bez tomografu nie istnieje współczesna medycyna. Przygotowanie do badania jest podobne jak do kontrastowych badań rentgenowskich.

Magnetyczny rezonans jądrowy (NMR) jak wspomniałem działa bez wykorzystania promieni X , choć obrazy są nieco podobne do tych z KT. Tu działają wielkie magnesy powodujące chwilową zmianę stanu jąder pierwiastków budujących nasz organizm. NMR jest niezastąpiony w diagnostyce układu nerwowego lecz także w badaniu dróg żółciowych, przetok jelitowych i w wielu innych przypadkach. Przygotowanie jest zbliżone do tego jakie stosujemy w KT. Pewną niedogodnością jest przebieg samego badania (jest dość długie) i odbywa się w jakby tubie (rurze). Osoby cierpiące na klaustrofobię mogą mieć tu problemy. W ostatnich latach pojawiły się urządzenia tzw. otwarte, gdzie problem ten jest mniejszy.  

W następnej części o "młodszej siostrze" promieni X czyli ultrasonografii

wtorek, 3 września 2013

BADANIA DODATKOWE - CZĘŚĆ II - W PROMIENIACH PANA WILHELMA, TROCHĘ HISTORII


Wszystko zaczęło się 8 listopada 1895 kiedy to Wilhelm Röntgen rozpoczął eksperyment z promieniowaniem katodowym i lampami próżniowymi. Tuż przed Sylwestrem opublikował wyniki proponując jednocześnie dla odkrytych, przenikliwych dla ludzkiego ciała i zmieniających obraz na kliszy fotograficznej, promieni nazwę "promienie X". Sześć lat później otrzymał za to pierwszą w dziejach nagrodę Nobla z dziedziny fizyki.

Niemal natychmiast zrozumiano, że otwiera się nowa era w dziedzinie diagnostyki. Jedno z pierwszych zdjęć przedstawia dłoń pierścieniem, na którym wyraźnie widać kości. Początkowo nie zadawano sobie sprawy ze szkodliwości promieni X i zdjęcia całego ciała, lub niemal cyrkowe pokazy były na porządku dziennym. Kiedy odkryto, że promieniowanie jonizujące jest szkodliwe - a promienie X mają taką naturę - rozpoczęła się tzw. ochrona radiologiczna. Jednak korzyści jakie dawały zdjęcia rentgenowskie były niewyobrażalne. Oto wszelkie urazy kości widoczne były jak w atlasie anatomicznym. Pod kontrolą promieni można było zespalać złamania i kontrolować proces gojenia. Wkrótce okazało się, że i zmiany w tkankach miękkich można obrazować za pomocą cudownych promieni. Płuca odkrywały przed lekarzami zmiany gruźlicze i nowotworowe, brzuch ukazywał rozdęte jelita i wolne powietrze w przypadku perforacji. Badania wykazały, że pewne substancje nieprzepuszczalne dla promieni , wprowadzone do organizmu np. przez usta (baryt) ukazują znacznie więcej niż "puste" zdjęcie.  Zaczęto diagnozować wrzody i guzy żołądka,  przełyku oraz jelita grubego. Następnym etapem było wprowadzenie środków kontrastowych do krwioobiegu. Obrazowały one naczynia krwionośne, a wydzielając się przez nerki czy wątrobę ukazywały drogi moczowe i żółciowe.  Coraz lepsze i bezpieczniejsze aparaty (mniejsza dawka promieni) stały się rutynowym wyposażeniem szpitali i poradni na całym świecie.

W latach 60-tych XX wieku rozpoczęto prace nad nową generacja urządzeń -tomografami komputerowymi. Idea (teoretyczna) tych maszyn powstała w początkach XX w. lecz nie było wówczas urządzenia mogącego zanalizować miliony danych.  Pojawienie się komputerów pozwoliło skonstruować aparat dający przestrzenny obraz ciała człowieka. Wynalazek ten również uhonorowano Nagrodą Nobla w 1979. Dziś w każdym niemal szpitalu znajduje się tomograf, a neurochirurgia i zaawansowane zabiegi chirurgiczne praktycznie nie mogą się bez nich obejść.

W roku 2003 przyznano kolejną Nagrodę Nobla dla ludzi zajmujących się diagnostyką medyczną. Tym razem za prace nad magnetycznym rezonansem jądrowym. Te urządzenia nie wykorzystują co prawda promieni X, a  potężne magnezy powodujące chwilowe zmiany w tkankach człowieka, a właściwie w atomach je budujących, dzięki czemu można je uwidocznić w podobny sposób jak w tomografie. Urządzenie jest bezpieczne, gdyż nie ma tu niebezpiecznego promieniowania jonizującego.

Nieco podobne jest urządzenie zwane PET (pozytonowa tomografia emisyjna) ale jego zasada wchodzi w zakres medycyny nuklearnej o której napiszemy w innym artykule.

W następnym odcinku o tym jakie badania radiologiczne i w jakim celu wykonuje się współcześnie. No i jak się do nich przygotować oczywiście.

niedziela, 1 września 2013

BADANIA DODATKOWE CZĘŚĆ I - PŁYNY USTROJOWE


Historycznie rzecz ujmując dość wcześnie zauważono związek pewnych chorób ze zmianami w płynach ustrojowych. Na starych obrazach, choćby Gerarda Dou można zobaczyć lekarzy analizujących optycznie, a czasami organoleptycznie mocz pacjentów. Choć prawdopodobnie wnioski wyciągane z owych analiz były niezbyt trafne, można uznać to za początki badań laboratoryjnych. Stwierdzano domieszkę krwi, zmianę koloru, odbarwienie kału, zmianę zapachu itp. Jednak dopiero rozwój chemii organicznej datowany na koniec XVII i XIX w. pozwolił na rozwój analityki laboratoryjnej polegającej na wykrywaniu takich czy innych substancji we krwi, moczu, chłonce, płynie puchlinowym i innych. Wkrótce leczenie bez badań było praktycznie niemozliwe.  Wiek XX przyniósł dalszy rozwój chemii i fizyki. Do laboratoriów wkroczyła spektrometria, genetyka, immunochemia i techniki z obszaru fizyki atomowej. Dziś każdy chory w szpitalu , ba każdy pacjent w POZ, ma wykonywane kilkanaście - kilkadziesiąt badań zaliczanych do tzw. rutynowych.

Aby zbadać coś pochodzącego od człowieka najpierw należy to pobrać. I tu mamy pierwszy podział badań na nieinwazyjne i inwazyjne. Inwazyjne w różnym stopniu naruszając ciągłość tkanek od wkłucia igły w żyłę po otwarcie jamy brzusznej czy klatki piersiowej.

Rozpocznijmy zatem od badania krwi. Najczęściej odbywa się ono poprzez nakłucie żyły obwodowej. Do niedawna krew pobierano do strzykawki a następnie rozlewano do probówek. Dziś odbywa się to za pomocą tzw. zestawów próżniowych. Żyłę nakłuwa się cienką igłą z wężykiem. Wężyk na końcu na grubą igłę , którą wprowadza się do probówek z gumowym korkiem oznaczonych różnymi kolorami. W probówkach tych panuje próżnia i po nakłuciu krew jest zasysana do nich. Kolory oznaczają odpowiednie substancje , które znajdują się w probówkach i utrwalają krew. Czasami nie pozawalają jej krzepnąć, czasami odwrotnie. Zależy to od rodzaju badania (którą część krwi badamy lub jakie substancje). Współczesne laboratoria wyposażone są w automatyczne analizatory, gdzie program komputerowy steruje poszczególnymi etapami badania. Wyniki często znane są po kilku minutach.

Ważne są szczegóły pobrania. W niektórych przypadkach powinniśmy być na czczo, gdyż posiłek może wpłynąć na wynik badania, czasami powinniśmy odstawić któryś z pobieranych leków, rzadziej powstrzymać się od określonych pokarmów. To powie nam lekarz przed badaniem. Niekiedy nie wolno zakładać stazy (pasek na ramię eksponujący żyły). Są badania wymagające kilkakrotnego pobrania krwi np. krzywa cukrowa. Większość pobrań przebiega jednak rutynowo.

Co  można ocenić badaniem krwi? Chyba nie starczyło by kilkudziesięciu stron na opisanie tego. Od najprostszego obrazu składu krwi (tzw. morfologia) po immunochemiczne oznaczanie rzadkich przeciwciał. Wartości stężenia pierwiastków w surowicy, stopień nasycenia tlenem, wysycenie lekami, krzepliwość i setki innych. W warunkach intensywnego nadzoru lekarze dokonują czasem nakłucia tętnicy (promieniowej- w pobliżu nadgarstka) aby monitorować wartość wysycenia krwi tlenem krwi tętniczej, co ma istotne znacznie w leczeniu najciężej chorych.

Badanie moczu jest również niezwykle istotne i dostarcza wielu informacji o stanie pacjenta. Inwazyjna metoda pobrania polega na założeniu cewnika do cewki moczowej, co ma miejsce u chorych operowanych , w ciężkim stanie, gdzie bardzo istotne jest ocenianie ilości produkowanego przez nerki moczu.  W większości przypadków pobranie odbywa się poprzez oddanie moczu do specjalnego pojemnika. Ważne jest aby przed tym umyć okolice cewki moczowej, zaś mocz powinien być badany rano (mocz wyprodukowany w nocy)  z tzw. środkowego strumienia. Co to znaczy. Otóż najpierw oddajemy nieco moczu do muszli (pisuaru), następnie do pojemnika i kończymy akt wydalania znowu do muszli. W niektórych badaniach obowiązują ograniczenia dietetyczne przed pobraniem (np. oznaczenie pewnych hormonów) lub odstawienie leków. Podobnie jak w przypadku badań krwi informuje nas o tym lekarz zlecający badanie. Z badania moczu wynika wiele ważnych informacji o funkcji nerek, oczyszczaniu organizmu z rożnych substancji, przedawkowaniu leków lub narkotyków, poziomu glukozy czy zakażenia.

Zarówno krewa jak i mocz badan się też w kierunku obecności bakterii - badanie mikrobiologiczne, któremu poświecimy oddzielny tekst.

Inne płyny ustrojowe bada się rzadziej. Kiedyś dość powszechnie "sondowano" żołądek pobierając wydzielinę jego błony śluzowej. Oznaczano jej kwaśność i aktywność enzymów. Dziś to dość uciążliwe badanie zastąpiła gastroskopia, manometria i pH-metria , o których jeszcze będą  oddzielne teksty.

W pewnych przypadkach w jamie brzusznej lub klatce piersiowej zbiera się płyn (niekiedy błędnie zwany "wodą"). Jego badanie jest istotne dla zrozumienia istoty procesu jaki spowodował jego  gromadzenie się. Może to być marskość wątroby, nowotwór, uraz czy stan zapalny. Pobranie płynu odbywa się poprzez nakłucie lub w czasie operacji. Bada się go w kierunku wykrycia komórek nowotworowych lub zapalnych (cytologia) w kierunku zakażenia (mikrobiologia), poziomu białka, glukozy i innych substancji. Wyniki tych badań wskazują na sposób leczenia.

Równie inwazyjne jest badanie płynu mózgowo-rdzeniowego. Występuje on w czaszce i kanale kręgowym, chroniąc mózg i rdzeń.  W pewnych przypadkach chorób neurologicznych (np. zapalenie opon mózgowych) jego badanie jest niezbędne w celu określenia przyczyny schorzenia. Po znieczuleniu skóry grzbietu igłę wprowadza się do przestrzeni płynowej kręgosłupa pomiędzy kręgami lędźwiowymi. Bada się obecność bakterii, komórek nowotworowych, zapalnych czy też poziom pewnych substancji np. glukozy. Tą drogą można podać do kanału kręgowego leki.

Spermę pobiera się droga masturbacji i bada liczbę i żywotność plemników a czasem poziomy pewnych pierwiastków czy glukozy. Zajmują się tym lekarze androlodzy (specjaliści chorób męskich narządów płciowych).  Badanie takie jest prowadzone w przypadku niepłodności lub innych chorób andrologicznych

Badanie kału nadal jest ważne zwłaszcza w chorobach zakaźnych. Poszukuje się pasożytów i ich jaj a także bada się pH kału, zawartość pewnych jonów. Badanie na krew utajoną może wskazywać na obecność polipów czy guzów. W ostatnich latach nowoczesne badania kału pozwalają na ocenę złuszczonych komórek nowotworowych lub ich DNA. To cenne narzędzie w poszukiwaniu raka.  Pobranie materiału jest dość proste a w aptekach dostępne są odpowiednie zestawy

W następnym odcinku o badaniach radiologicznych