28 stycznia 1754 roku
brytyjski pisarz i polityk Horacy Walpole w liście do przyjaciela, także
Horacego, Manna użył po raz pierwszy słowa "serendipity" . Jak powstał ów neologizm? Otóż Pan Horacy
przypadkowo, szukając zupełnie czegoś innego, natknął się na cenny obraz.
Przypomniał sobie wówczas, iż czytał jakiś czas wcześniej jak sam określił -
"głupawą powieść" - "Trzej książęta Serendypii", opublikowaną
w Wenecji w 1557. Serendypia to dawna nazwa Sri Lanki (Cejlon) w języku perskim.
Samo słowo pochodzi z sanskrytu i oznacza "tam żyją słonie". Otóż
wspomniani w tytule książęta przezywają różne przygody, zdobywając lub
odkrywając przez przypadek, lub własną mądrość rzeczy lub idee, których z
zasady nie szukali. Chyba najbardziej spektakularnym przykładem seredndipity
jest odkrycie Ameryki. Płynąc do Indii po skarby i "korzenie" Kolumb
odkrył nieznany kontynent.
Nie ma dobrego
tłumaczenia powyższego określenia na język polski. Najczęściej używamy terminu
przypadek lub fart czy szczęście przy czym te dwa ostanie dotyczą raczej
sytuacji bez czynnego udziału bohatera. A ma ono znaczenie i to duże. Genialny
francuski uczony Ludwik Pasteur stwierdził :" W dziejach eksperymentów przypadek
pomaga dobrze przygotowanym umysłom" w innej wersji
brzmi to: „Szczęście sprzyja
przygotowanym”. Podobnie amerykański
fizyk Henry skonstatował, że :"Nasiona
wynalazków krążą wokół nas, lecz zapuszczają korzenie tylko w umysłach
przygotowanych". Przypomina się biblijna opowieść o siewcy i ziarnach.
Istnieje anegdota o Newtonie, któremu pewnego razy spadło na głowę jabłko.
Zapewne przed nim biliony przedmiotów spadły ludziom na ziemię, lecz nikt nie
zastanowił się dlaczego tak właściwie jest. Czemu nie kierują się w górę lub w
bok? Przygotowany umysł genialnego Anglika dał odpowiedź, dzięki której latamy
w kosmos. Wcześniejsze było słynne odkrycie Archimedesa, który w chwili
natchnienie, odkrywszy prawo , nazwane
później jego imieniem, nago wybiegł na ulicę Syrakuz, krzycząc słynne Eureka. Archimedes rozważał jak znaleźć
odpowiedź na pytanie króla o czystość złota w koronie, a kąpiel i uczucie
"wypieranie" jedynie naprowadziły go na właściwy trop.
Jakby nie było, ocenia
się, że ponad dwadzieścia wielkich odkryć wyróżnionych Nagrodą Nobla, miało
charakter "serendipity" . Książęta Serendypii, umiłowali sobie
zwłaszcza chemię i farmakologię. Wielość eksperymentów, mieszanie
"wszystkiego ze wszystkim" bardzo w tym pomaga. Jak głosi legenda w
ten sposób próbując dokonać transmutacji w złoto Johann Friedrich Böttger,
dokonał (re)odkrycia wyrobu porcelany. Nowsze badania historyczne jednak
przeczą tym opowieściom.
Bardziej współczesna
farmakologia jednak pełna jest "przypadkowych" odkryć. Jako
sztandarowy przykład podaje się syntezę LSD-25 i rowerową eskapadę Alberta
Hoffmana, szwajcarskiego farmakologa. Nie
jest to do końca prawdą. Otóż Hoffman pracował nad pochodnymi kwasu
lizerginowego w 1938 i uzyskał LSD-25. Z założenia miał być to analeptyk.
Zawiesił jednak badania i wrócił do nich w 1943 gdy w Europie trwała już wojna.
16 kwietnia wchłoną prawdopodobnie nieco substancji i poczuł, że "wszystko
faluje". Trzy dni później w ramach eksperymentu przyjął 250 µg
preparatu. Poczuł się tak źle, że poprosił asystenta aby towarzyszył mu w
drodze do domu. Ze względu na ograniczenia wojenne benzyny musieli użyć
rowerów. W czasie jazdy Hoffman miał wizje, że gonią go demony, a meble w domu
(po przyjeździe) dybią na jego życie. Od tego czasu 19 kwietnia obchodzony jest
przez użytkowników LSD jako "bicycle day" .
Pierwszymi , którzy
odczuli działanie sildenafilu byli mieszańcy, a ściślej rzecz ujmując ,
mężczyźni z miejscowości Merthyr Tydfil w Walii. Po reformach Margaret
Thatcher , wzrosło w owym miasteczku bezrobocie, a wielu mieszkańców cierpiało
na przewlekle choroby serca. Firma Pfizer postanowiła tam przeprowadzić badania
nad nowym lekiem na chorobę wieńcową. Po jakimś czasie od rozpoczęcia badań,
mniej więcej połowa badanych mężczyzn
(badanie podwójnie zaślepione) zaczęła prosić o zwiększenie dawki lub dodatkowe
tabletki. Okazało się że pigułki wzmacniają nie tylko serce. Tak na rynku
pojawiła się Viagra.
Jedną z najbardziej
znanych jest historia odkrycia penicyliny przez Aleksandra Fleminga. Działanie
antybakteryjne pleśni (a właściwie
przeciwzakażeniowe, gdyż nie wiedziano
jeszcze o bakteriach) znane było
już w starożytności. Geniusz Fleminga polegał na skojarzeniu zakażenia grzybem
jednej z próbek (skutek pewnego bałaganu w laboratorium) i braku wzrostu bakterii
wokół "zapleśniałego" miejsca z owymi wczesnymi doniesieniami. Ponad
20 lat zajęło wyizolowanie krystalicznej penicyliny i oczekiwanie na nagrodę
Nobla.
W XVIII wieku Edward
Jenner dowiedział się, że według podań ludowych, przechorowanie ospy krowianki
daje ochronę przed zachorowaniem na ospę prawdziwą. Jenner wykorzystał tę
wiedzę do przeprowadzenia eksperymentu. 14 maja
1796
roku dokonał zaszczepienia materiałem zakaźnym ospy krowianki ośmioletniego
chłopca Jamesa Phippsa. Chłopiec przechorował krowiankę i następnie Jenner
zaszczepił go ponownie, jednak już materiałem zakaźnym ospy prawdziwej.
Chłopiec nie zachorował, ponieważ uzyskał odporność. Przełomowe znaczenie
odkrycia Jennera polegało na wykazaniu, że w celu uodpornienia człowieka
przeciw ospie wcale nie potrzeba zaszczepiać mu ospy prawdziwej, lecz wystarczy
szczepienie ospy krowiej (krowianki – variola vaccina), która – w
odróżnieniu od ludzkiej – ma przebieg łagodny i nigdy nie kończy się śmiercią.
Tu nie grał roli przypadek ale informacja we właściwych rękach i odwaga. Dziś
zapewne nie uzyskałby zgody Komisji Bioetyki.
Również chirurgia dużo
zawdzięcza "serendipity". Ambroży Pare był jednym z najbardziej
znanych w XVI wieku francuskich chirurgów. Mistrz w dokonywaniu amputacji
(kilkanaście minut). Rany postrzałowe zalewano wówczas gorącym olejem z celu
uzyskania hemostazy i jak wierzono, zwalczania zakażenia. W czasie oblężenia
Turynu w 1537 rannych było tak dużo, że zabrakło owego "leku". Pare
zdecydował się na użycie opatrunku i substancji stosowanych dla
"zwykłych" ran, czyli mieszaniny olejku różanego i terpentyny. Jakież
było jego zdziwienie, gdy rany postrzałowe zaopatrzone olejem jątrzyły się, a
ranni umierali. Pod "zwykłymi" opatrunkami goiły się znacznie lepiej.
Od tego czasu zaprzestano stosowania barbarzyńskiej metody "olejowej".
Czasami śmierć staje
się drogowskazem pokazującym właściwy kierunek. Ignacy Semmelweis to postać
tragiczna. Człowiek, który wybawił ludzkość od strachu przed zakażeniami w
szpitalach i wskazał drogę, którą kroczymy do dziś, zmarł w domu dla
obłąkanych. Został prawdopodobnie pobity, wskutek czego wywiązało się
zakażenie, z którym paradoksalnie wygrał za swego życia. Prowadził oddział
ginekologiczny, w którym śmiertelność z powodu zakażenia była bardzo wysoka.
Skojarzył on śmierć kolegi, który zaciął się nożem podczas sekcji z objawami
zakażenia u położnic ze swojego oddziału, które badali studenci i lekarze
bezpośrednio właśnie po sekcjach zwłok. Kiedy zdał sobie sprawę, że jest winny
śmierci setek kobiet, nie wytrzymał psychicznie. Jego myśl przetrwałą jednak, a
dzięki światłym umysłom takim jak Joseph Lister, stała się ciałem we wszystkich
szpitalach.
Prócz zakażeń, ból był
czynnikiem uniemożliwiającym rozwój chirurgii.
Słynny francuski chirurg Alfred Velpeau w 1832 stwierdził, że ból i nóż
chirurga to zjawiska nieodłączne i nigdy nie zostaną rozdzielone. Minęła dekada
i jego słowa okazały się na szczęście fałszem. Horacy Welles obserwował cyrkowy
występ z użycie podtlenku azotu, zwanego gazem rozweselającym. W pewnym
momencie poddawany działaniu gazy skaleczył się w nogę i nawet tego nie
zauważył. W ten sposób Wells odkrył anestetyczne działanie gazu. Działał on
dość dobrze u wybranych pacjentów. Gdy jednak Wells chciał przedstawić swój
wynalazek w Bostonie na tamtejszej uczelni medycznej, poniósł klęskę. Nie udało
się znieczulić otyłego chorego. Zrozpaczony Wells porzucił praktykę lekarską,
uzależnił się od chloroformu i w efekcie poniesionej klęski, popełnił
samobójstwo. Droga do znieczulenie została jednak otwarta.
Serendipity czasami wymaga
aktywności i przeniesienia wiedzy z jednego obszaru do innego. Leopold Auenbrugger osiemnastowieczny lekarz austriacki, był synem
oberżysty. Jako dziecko widział jak ojciec czy inni pracownicy, chcąc sprawdzić
zawartość beczki opukiwali ją. Kiedy przyglądał się klatkom piersiowym swoich
pacjentów i dowiedział się że tam też pojawia się płyn doznał olśnienia.
Przeciez klatka piersiowa to "beczka" więc opukiwanie jej wykaże
obecność i poziom płynu. Do dziś studenci pod czujnym okiem asystenta pukają zatem
poszukujać granicy płynu, a po cichu zaś myślą przecież można zrobić zdjęcie.
No właśnie, wielkie odkrycie Konrada
Rentgena, było też dziełem przypadku. Badając "promienie katodowe"
czy strumień elektronów odkrył on, że uderzając w anodę powodują powstanie
innego promieniowania, które jest przenikliwe, a także zaczernia kliszę
fotograficzną. Na kliszy pojawiały się
kształty ustawione pomiędzy nią a źródłem promieniowania, co wiecej ukazując
niekiedy swą strukturę wewnętrzną jak np. dłoń małżonki. Już w kilka miesięcy
po odkryciu, pierwsze aparaty pojawiły się w szpitalach, a w czasie I Wojny
Światowej ruchome ambulanse rentgenowskie obsługiwała między innymi Maria Skłodowska
-Curie.
Odkrycia, jak się okazuje nie są domeną tylko naukowców. Vincent Preissnitz żyjący w latach 1799-1851 chłop
z Gräfenbergu nie miał żądnego związku z
medycyną. Obserwował pewnego razu jak ranna w nogę sarna przychodzi co dzień do
strumienia i moczy w nim skaleczoną kończynę. Jako że sarna wyleczyła się w ten
sposób, mądry człowiek postanowił że zastosuje to u ludzi i otworzył pierwszy
zakład wodolecznictwa. A prawie codziennie wymawiamy jego nazwisko mówiąc
:" idę pod prysznic", że o podróżach "do wód" nie wspomnę.
Listę "serendypnych" wynalazków można by wydłużać prawie bez
końca. Dagerotyp powstał na skutek przypadkowego "wywołania" płytki
pokrytej jodkiem srebra przez opary rtęci ze stłuczonego termometru. Goodyear
zbytnio podgrzał pojemnik z gumą i kwasem siarkowym, co zapoczątkowało proces
wulkanizacji dajać trwały i elastyczny produkt na którym podróżujemy. Becquerel
trzymał w jednej szufladzie próbkę uranu i klisze fotograficzną. Kiedy pojawiły
się na niej dziwne ślady, zrozumiał, że uran jest źródłem naruralnego
promieniowania. Mering i Minkowski wycinali psom trzustki (celem zbadania jej roli
w produkcji enzymów) zauważyli, że mocz operowanych psów ściąga roje much. Był
słodki. W niedługim czasie zidentyfikowano insulinę.
Ksiżąęta Serdndypii podróżują po świecie cały czas. Do dziś w
laboratoriach świata w wielu językach wykrzykiwane jest greckie
"Eureka". Jednak tajemnicą odkrycia zawsze pozostanie analityczny
mózg naukowca, który nigdy nie zgodzi się na wyjaśnienie "bo tak
jest" lub "to chyba cud" i będzie dążył do poznania prawdy o
nawet najdziwniejszych i tajemniczych zjawiskach. Takie wyjaśnienia są, trzeba
tylko czasu, pracy i pokory aby je odkryć. W drodze do Indii była Ameryka, w
drodze do prawdy jest ona sama, niczym ocean, z którego czerpie się wiedzę.
Mam prośbę do Pana Doktora, proszę częściej pisać.
OdpowiedzUsuńMało czasu ale obiecuję. Jeśli się podoba proszę posyłać dalej
OdpowiedzUsuńKsiążęta Serendypii... .
OdpowiedzUsuń- Dziękuję: mój słownik został wzbogacony!
I te pyszne opowieści.
Podwójne dzięki.