W starodawnej pieśni
kościelnej śpiewamy " Od powietrza,
głodu , ognia i wojny, zachowaj nas Panie". Nie chodzi tu oczywiście o
powietrze jakie nas otacza, bo bez niego nie można żyć, ale o "powietrze
morowe" czyli zarazy, które nękały ludzkość od zarania dziejów. Stały się one
powszechne, gdy ludzie zaczęli mieszkać w skupiskach miast, a poziom higieny
urągał wszystkiemu, co uznajmy dziś za choćby dolną granicę normy. Jedno było
pewne, choroby w jakiś nieznany sposób przenoszą się z człowieka na człowieka
lub ze zwierzęcia na człowieka. O sposobach walki z zarazami można by pisać książki
(pośrednio jest taką opowieścią "Dekameron"). Nie pomagały jednak
modlitwy, msze czy czary. Po pewnym czasie zabiwszy setki i tysiące istnień
zaraza ustępowała, do czasu następnego wybuchu. Prawdopodobnie w XIV w. w
wyniku dżumy zmarło 3/4 mieszkańców ówczesnej Europy Zachodniej. Lata mijały a
ludziom pozostawała tylko ucieczka z miejsca epidemii (często będąca przyczyną
rozprzestrzeniania się) lub oczekiwanie na wyroki boskie. Podobnie ówczesne szpitale były
miejscem gdzie zaraza, choć w mikroskali zbierała swe obfite żniwo. Nie umiano
walczyć z zakażeniami, choć próbowano różnych środków od szlachetnych win do
przypalania ran gorącym żelazem lub wrzącym olejem. Człowiekiem, który
uświadomił sobie, że istnieje coś co przenosi zakażenie ze zwłok na żywego
człowieka i pomiędzy żywymi był węgierski położnik Ignacy Semmelweis. W czasie
sekcji zwłok zmarłej wskutek zakażenia położnicy, jego kolega zaciął się nożem
i zmarł mając takie same objawy, jak owe kobiety, które licznie umierały na
oddziale Semmelweisa. Wówczas zdał on sobie sprawę, że to lekarze nie myjąc rąk
po sekcjach i badając naprzemian zdrowe i zakażone położnice, przenoszą ów
czynnik śmierci. Nakazał zatem mycie rąk pomiędzy badaniami i po wykonaniu
sekcji zwłok. Wyśmiano go, uważając jego żądania za fanaberie. Ów wielki
człowiek, twórca aseptyki (postępowanie jałowe), jak wówczas mawiano postradał
zmysły i zakończył życie w zakładzie psychiatrycznym. W tym samym czasie w Paryżu
Ludwik Pasteur rozwiązał zagadkę kwaśnienia wina, które przynosiło wielkie
straty tamtejszej gospodarce. Ich przyczyną okazały się bakterie. Prosty sposób
podgrzania i schłodzenia, który zabijał bakterie zapobiegał fermentacji. Do dziś
proces ów nazywamy pasteryzacją. Pasteur, a po nim wybitni współcześni mu lekarze
zrozumieli, że zakażenie i fermentacja to ten sam proces powodowany przez
rozplem bakterii. Otwierała się nowa epoka w medycynie - mikrobiologia. Niebawem
nauczono się izolować i hodować bakterie, zaczęły powstawać szczepionki. W następnych
dziesięcioleciach zaczęto prace nad
lekami przeciwbakteryjnymi, początkowo sulfonamidami, później antybiotykami, które
powszechnie wprowadzono do kliniki po II Wojnie Światowej. Niestety współczesna
mikrobiologia oparta jest w dużej mierze
na zbrodniczych badaniach niemieckich i japońskich na jeńcach wojennych i więźniach
obozów.
Dzisiaj w przypadku zakażeń
bakteryjnych stosujmy powszechnie antybiotyki. Znajdują one także zastosowanie
w profilaktyce zakażeń przed operacjami. Jeżeli dochodzi do zakażenia, powstaje
ognisko ropne lub w czasie zabiegu odnajduje się takie obszary pobiera się tzw.
posiew czyli wymaz z bakteriami i zakłada hodowlę. Po jakimś czasie wiemy już
jakie bakteria powodują ten stan, a przede wszystkim na jakie antybiotyki są wrażliwe (tzw. antybiogram) co pozwala na skuteczne uderzenie
celowanym antybiotykiem. Współczesne metody mikrobiologiczne opierają sie też
na badaniach genetycznych (DNA bakterii), co pozwala w bardzo krótkim czasie
określić rodzaj patogenów i ich wrażliwość. W czasie ogólnego zakażenia organizmu
pobiera się posiewy krwi, moczu, płynu mózgowo-rdzeniowego i z nich hoduje się bakterie.
Problemem jest powstająca oporność na coraz większą ilość antybiotyków. Problem
powstał na skutek zbyt dowolnego ich stosowania w przypadku schorzeń nie będących zakażeniem
bakteryjny np. kataru. Zawsze należy się zastanowić nad korzyściami i skutkami ubocznymi
antybiotyków. Człowiek nie może żyć bez bakterii, które bytują np. w jelicie
grubym. Te "dobre" bakterie wytwarzają wiele niezbędnych nam substancji,
a w czasie stosowania antybiotyku także giną. Nie podawajmy wic tych cennych
leków bez wyraźnych wskazań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz