Jakiś czas temu
oglądałem dyskusję jaką toczyła pewna kobieta , która porzuciła islam z ortodoksyjnym
imamem. Jak można się domyślać w ustach tego ostatniego słychać było o
szatanie, karze wiecznej i podobnych elementach każdej wiary. Kobieta spokojnie
odpowiadała na ów słowotok, z trudem przebijając się przezeń. W pewnym momencie
powiedziała genialne zdanie: "Człowieku!
Możesz wierzyć w co chcesz, nawet w kamień , ale nie rzucaj nim we mnie".
Ten obraz powrócił, gdy toczyła się debata o zaostrzeniu tzw. ustawy antyaborcyjnej
w Polsce. Środowiska "obrońców życia" wytoczyły ciężkie armaty. Temat
oczywiście wraca niczym kometa Halley'a co jakiś czas. Obecna ustawa jest przez
wielu światłych ludzi uznana za dobrą. Tymczasem "proliferzy" nie odpuszczają
i chcą całkowitego zakazu aborcji. Żeby
była jasność. Aborcja nie jest niczym dobrym. Jestem jej przeciwnikiem jako metody regulacji poczęć. Człowiek od
wielu już lat umie regulować swoją płodność. Poznał naturalny przebieg cyklu u
kobiety i metody wpływania na niego za pomocą hormonów. Stosuje też inne metody
w tym wczesnoporonne. I tu już zaczyna się konflikt. Pominę metody
wczesnoporonne, zaliczając je świadomie do kategorii aborcji. Jednak i
pozostałe prócz tzw. kalendarzyka i
metody Billingsów są wyklęte przez proliferów.
Dr Wanda Półtawska, powiedziała nawet, że ci którzy stosują owe zakazane
przez Kościół metody są gorsi od aborterów bo zaburzają boski plan poczęcia
człowieka. Wnoszę zatem, że Bóg steruje trylionami plemników jakie w ciągu doby
wraz z nasieniem opuszczają ciała mężczyzn na naszym globie i kieruje wybrany
do komórki jajowej. Pani Półtawska zasługuje na szacunek, ze względu na wiek,
przeżycia wojenne i dokonania , lecz nie jestem do końca pewien czy powinna nadal
zajmować się nauczaniem medycyny, nawet pastoralnej. Zadałem kiedyś pytanie
znanej bydgoskiej obrończyni życia (nomina sunt odiosa) jaka jest różnica pomiędzy
założeniem prezerwatywy, która nie dopuszcza do zapłodnienia, a obliczeniem z kalendarzyka
lub obserwacji śluzu , że dziś "możemy". Otrzymałem odpowiedź, która
przyznam wówczas mnie zaskoczyła. Otóż dowiedziałem się, że założenie
prezerwatywy czyni z kobiety przedmiot. Nieśmiało zaprzeczyłem, argumentując, że
znałem takie, które tak nie czuły, a nawet zakładały partnerom prezerwatywy czerpiąc
z tego (w tym obserwacje osobiste) pewną przyjemność. W tym momencie otrzymałem
odpowiedź, że takie jest nauczanie Jana Pawła II (rozmowa miał miejsce w czasie
jego pontyfikatu). Wtrąciłem wtedy delikatnie, że mimo ponad 90- procentowej
populacji katolików w Polsce rynek prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych a
się dobrze. Czyżby zatem katolicy sprzeniewierzali się swojej wierze? No dobrze
powiedzmy raz zgrzeszyli. Poszli do spowiedzi, gdzie warunkiem otrzymania rozgrzeszenia
jest szczery żal i obietnica poprawy. Łatwo policzyć, iż nawet gdyby wszyscy
tak zgrzeszyli po roku nie byłoby już problemu (biorę pod uwagę dwie spowiedzi
Wielkanocne -obowiązkowe). Jednak zjawisko ma charakter ciągły. Czyżby Polacy
nie słuchali Jana Pawła II? To chyba niemożliwe.
Tymczasem grupy ludzi (zazwyczaj
już po okresie aktywnego życia płciowego) próbują z pomocą polityków wprowadzić
do sypialni owych niewiernych katolików swoje prawa. A to klauzula sumienia
lekarzy, którzy nie powinni zapisywać środków antykoncepcyjnych. A to klauzula
sumienia aptekarzy, którzy nie powinni sprzedawać owych jeśli przejdzie się przez
sito lekarskie. Lekarz odmawiający
czegoś z powodu klauzuli sumienia musi wskazać możliwość realizacji żądania w
innym ośrodku. Jeśli tego nie zrobi narusza Kodeks Etyki Lekarskiej i należy go
zaskarżyć do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej danej Izby Lekarskiej.
Pragnienie wprowadzenia
swoich poglądów religijnych do prawa państwowego nie jest ani domeną Polski ani
niczym nowym. Ale o tym i innych sprawach w następnej części
Swietny blog, licze ze bedzie Pan pisal nadal w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńCo do tematu zaostrzenia ustawy anyaborcyjnej to tak mnie zlosci i drazni, ze na takim komentarzu poprzestane...
Obiecuję! Dziękuję za komentarz i proszę propagować blog wśród znajomych
OdpowiedzUsuńFajnie że jesteś tez na Google+ - myślę że spotkasz tam sporo osób myślących. Niekoniecznie tak samo, ale jednak... :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za miły tekst. Proszę o rozpowszechnianie ,mojego bloga i obiecuję następne teksty
OdpowiedzUsuń