wtorek, 28 maja 2013

FASADY


Los sprawił, że własnego mieszkania dorobiłem się grubo po 30-stce. Mieszkałem sam i z rodziną ponad dziewiętnaście lat w akademikach i hotelach asystenckich. Wiele razy patrzyłem na oświetlone okna bydgoskich kamienic i bloków myślałem o mieszkających tam we własnych mieszkaniach ludziach, którzy (tak wtedy uważałem) wiodą spokojne życie, gdy ja muszę uczyć się o kolejnych chorobach lub jeździć karetką po nocach zbierając z ulicy nietrzeźwych obywateli. Planu Bydgoszczy nauczyłem się właśnie dzięki pracy w Pogotowiu Ratunkowym. Do dziś o czwartej nad ranem dojadę najkrótszą drogą z Czyżkówka na Siernieczko. Dzięki tej pracy zacząłem też zaglądać do bydgoskich mieszkań. Wspaniałe kamienice na Dworcowej czy Gdańskiej (wówczas 1-go Maja). Na klatkach schodowych resztki przedwojennej świetności. Obok dykty kilka kolorowych szkiełek witraża, zabetonowane dziury po wyrwanych marmurach na schodach. Obok drzwi mieszkania kilka dzwonków.:”Iksińscy – dzwonić 3x”. Z zaspania dzwonię chyba dwukrotnie. Otwiera starsza pani i klnąc, na czym świat stoi wypomina mi brak znajomości arytmetyki: „Pisze chyba 3x, k… nie umiesz pan czytać? Znowu do tego pijaka!!!”. Wreszcie docierany do pokoju, który był onegdaj salonem, a dziś podzielony dyktą stanowi „ognisko rodzinne” dla trzech pokoleń. Szybko zszywam głowę pijanemu właścicielowi części schedy po poprzednich użytkownikach. Wracamy, a ja znów patrzę na światła w oknach bydgoskich domów.

Mniej więcej tym czasie z okazji pochodu pierwszomajowego odmalowano fasady domów na Jagiellońskiej. Ale zaplecze pozostało nietknięte. Życie w kamienicach toczyło się dalej. Wyrwano resztkę marmuru, wybito pozostałe kolorowe szybki.

Kiedy więc dziś widzę remonty kamienic i słyszę o tych, które mają nastąpić, proszę: „Nie malujcie tylko fasad. Domy są w środku!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz