sobota, 28 września 2013

NIE RZUCAJ WE MNIE KAMIENIEM W KTÓRY WIERZYSZ (I)


Jakiś czas temu oglądałem dyskusję jaką toczyła pewna kobieta , która porzuciła islam z ortodoksyjnym imamem. Jak można się domyślać w ustach tego ostatniego słychać było o szatanie, karze wiecznej i podobnych elementach każdej wiary. Kobieta spokojnie odpowiadała na ów słowotok, z trudem przebijając się przezeń. W pewnym momencie powiedziała genialne zdanie: "Człowieku! Możesz wierzyć w co chcesz, nawet w kamień , ale nie rzucaj nim we mnie". Ten obraz powrócił, gdy toczyła się debata o zaostrzeniu tzw. ustawy antyaborcyjnej w Polsce. Środowiska "obrońców życia" wytoczyły ciężkie armaty. Temat oczywiście wraca niczym kometa Halley'a co jakiś czas. Obecna ustawa jest przez wielu światłych ludzi uznana za dobrą. Tymczasem "proliferzy" nie odpuszczają i chcą całkowitego zakazu aborcji.  Żeby była jasność. Aborcja nie jest niczym dobrym. Jestem jej przeciwnikiem  jako metody regulacji poczęć. Człowiek od wielu już lat umie regulować swoją płodność. Poznał naturalny przebieg cyklu u kobiety i metody wpływania na niego za pomocą hormonów. Stosuje też inne metody w tym wczesnoporonne. I tu już zaczyna się konflikt. Pominę metody wczesnoporonne, zaliczając je świadomie do kategorii aborcji. Jednak i pozostałe  prócz tzw. kalendarzyka i metody Billingsów są wyklęte przez proliferów.  Dr Wanda Półtawska, powiedziała nawet, że ci którzy stosują owe zakazane przez Kościół metody są gorsi od aborterów bo zaburzają boski plan poczęcia człowieka. Wnoszę zatem, że Bóg steruje trylionami plemników jakie w ciągu doby wraz z nasieniem opuszczają ciała mężczyzn na naszym globie i kieruje wybrany do komórki jajowej. Pani Półtawska zasługuje na szacunek, ze względu na wiek, przeżycia wojenne i dokonania , lecz nie jestem do końca pewien czy powinna nadal zajmować się nauczaniem medycyny, nawet pastoralnej. Zadałem kiedyś pytanie znanej bydgoskiej obrończyni życia (nomina sunt odiosa) jaka jest różnica pomiędzy założeniem prezerwatywy, która nie dopuszcza do zapłodnienia, a obliczeniem z kalendarzyka lub obserwacji śluzu , że dziś "możemy". Otrzymałem odpowiedź, która przyznam wówczas mnie zaskoczyła. Otóż dowiedziałem się, że założenie prezerwatywy czyni z kobiety przedmiot. Nieśmiało zaprzeczyłem, argumentując, że znałem takie, które tak nie czuły, a nawet zakładały partnerom prezerwatywy czerpiąc z tego (w tym obserwacje osobiste) pewną przyjemność. W tym momencie otrzymałem odpowiedź, że takie jest nauczanie Jana Pawła II (rozmowa miał miejsce w czasie jego pontyfikatu). Wtrąciłem wtedy delikatnie, że mimo ponad 90- procentowej populacji katolików w Polsce rynek prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych a się dobrze. Czyżby zatem katolicy sprzeniewierzali się swojej wierze? No dobrze powiedzmy raz zgrzeszyli. Poszli do spowiedzi, gdzie warunkiem otrzymania rozgrzeszenia jest szczery żal i obietnica poprawy. Łatwo policzyć, iż nawet gdyby wszyscy tak zgrzeszyli po roku nie byłoby już problemu (biorę pod uwagę dwie spowiedzi Wielkanocne -obowiązkowe). Jednak zjawisko ma charakter ciągły. Czyżby Polacy nie słuchali Jana Pawła II? To chyba niemożliwe.

Tymczasem grupy ludzi (zazwyczaj już po okresie aktywnego życia płciowego) próbują z pomocą polityków wprowadzić do sypialni owych niewiernych katolików swoje prawa. A to klauzula sumienia lekarzy, którzy nie powinni zapisywać środków antykoncepcyjnych. A to klauzula sumienia aptekarzy, którzy nie powinni sprzedawać owych jeśli przejdzie się przez sito lekarskie.  Lekarz odmawiający czegoś z powodu klauzuli sumienia musi wskazać możliwość realizacji żądania w innym ośrodku. Jeśli tego nie zrobi narusza Kodeks Etyki Lekarskiej i należy go zaskarżyć do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej  danej Izby Lekarskiej.

Pragnienie wprowadzenia swoich poglądów religijnych do prawa państwowego nie jest ani domeną Polski ani niczym nowym. Ale o tym i innych sprawach  w następnej części  

4 komentarze:

  1. Swietny blog, licze ze bedzie Pan pisal nadal w wolnej chwili.
    Co do tematu zaostrzenia ustawy anyaborcyjnej to tak mnie zlosci i drazni, ze na takim komentarzu poprzestane...

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecuję! Dziękuję za komentarz i proszę propagować blog wśród znajomych

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że jesteś tez na Google+ - myślę że spotkasz tam sporo osób myślących. Niekoniecznie tak samo, ale jednak... :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za miły tekst. Proszę o rozpowszechnianie ,mojego bloga i obiecuję następne teksty

    OdpowiedzUsuń