poniedziałek, 2 czerwca 2014

O przydatności łaciny oraz o dr Półtawskiej, kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach


Postanowiłem trochę poczekać i ochłonąć po szoku jakim było zapoznanie się z " Deklaracją wiary, lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej", nim coś napiszę.  Niestety szok pogłębił się po przeczytaniu listy podpisów. Znalazłem tam salową, laborantkę, które nijak nie wpisują się w, jak to się modnie mówi, "target". Owo dzieło myśli dr Póltawskiej et consortes podpisało około 3 tysięcy ludzi. Wziąwszy pod uwagę ilość lekarzy w Polsce jest to 2,3 %. Ergo dr Półtawskiej nie udało się przekroczyć progu wyborczego niczym Palikotowi. Kontynuując ową paralelę wyborczą okazuje się, że wynik, podobnie jak w pewnym lokalu w Warszawie, może być fałszywy. Jakiś doktor podpisał, na schodach podczas zebrania naukowego, jak mu powiedziano listę w sprawie walki z bólem czy jakoś podobnie.  Podpisał, bo pewnie wierzy ludziom i szast prast jest już sygnatariuszem deklaracji,  choć (o zgrozo!) jest ateistą. Nic to nowego w wydaniu katolików. Jomo Kenyatta prezydent Kenii powiadał:" kiedy biali pojawili się w Afryce, my mieliśmy ziemie, a oni mieli Biblię. Oni nauczyli nas modlić się z zamkniętymi oczami : kiedy je otworzyliśmy, Biali mieli nasze ziemie, a my – Biblię".  Osobiście w kontaktach z kościołem stosuję zasadę:" timeo Danaos et dona ferentes". Szkoda, że pan doktor i jak sądzę jeszcze wielu na owej liście złożonej Matce Bożej na Jasnej Górze, jej nie znał. Disce puer latine!, to moja rada, tym bardziej, że jak twierdzi ks. Kneblewski zawołany i uznany egzorcysta sam Zły boi się jej!

O samej deklaracji napisano już tyle, że głupio się powtarzać. Kilka jednak spraw można by skomentować. Pominę punkt 1. Niech każdy wierzy w co mu się podoba nawet w boga, który tworzy mężczyznę i niewiastę, lub też inne wytwory ludzkiej wyobraźni. Punkt 2 już złamałem tyle razy, że nie wyjdę z piekła. Ostatnio nawet zoperowałem perforację  żoładka u 20 latka, który niechybnie z woli boga samego miał umrzeć. Niech będę zatem przeklęty!  Punkt 3 dowodzi, iż autorka (autorzy?) nie uważali na studiach. Wiadomo bowiem od zamierzchłych czasów, gdy nawet ludziom starszym od dr Póltawskiej, nie śniło się o gender, iż z tą płcią, to nie tak jak mawiała moja babcia (chodziła pod zaborami do niemieckiej szkoły), einfach. Ba nawet mówiono mi na studiach o płci psychicznej. Pamiętam jakieś tam zespoły Turnera, Klinefeltera, ciałka Barra i podobne dziwy. Idąc tropem myśli dr Póltawskiej stworzył je pewnie Zły na złość Panu Bogu. Dowiedziałem się też, że mój penis stanowi sacrum. Muszę przyznać, że od kilku dni dziwnie czuje się w ubikacji… .  

Ubawiłem się czytając wywiad Mikołaja Lizuta z dr Wandą Terlecką, prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.  Pani Prezes wiła się jak piskorz. gdy redaktor zapytał ją o świętość genitaliów.  Otóż dr Terlecka podpisała się, jak powiada, pod duchem a nie literą słynnego tekstu. No cóż, człowiek honoru jak coś podpisuje to chyba zgadza się ze wszystkim. Tak mnie uczyli moi rodzice. Widać dr Terlecka była inaczej wychowana. Bywa.

Prawo boskie, które zdaniem dr Póltawskiej ma stać przed stanowionym jest dla mnie tworem dziwnym i niejednoznacznym. Wielu jest bowiem bogów. Niektórzy nakazuję podpalać, wysadzać w powietrze, inni zarzynać zwierzęta bez ogłuszenia. Nawet ci sami bogowie są inaczej "czytani" przez wyznawców. Ten sam bóg pozwala na przetoczenie krwi i nie pozwala jednocześnie. Jak kot Schrödingera - zależy kto patrzy, a właściwie czyta.

Powiem wprost, gardzę tę deklaracją. Mam swoje lekarskie sumienie kształtowane prawie 30-letnią obserwacją cierpienia i bólu. Staram się to zmieniać codziennie. Moi Mistrzowie przekazali mi dwie zasady: "Salus aegroti suprema lex" i "Primum non Nocere" . Powstały one o wiele wcześniej, od czasów gdy bóg-człowiek w jakiego wierzy dr Póltawska i jej kompanioni, ponoć chodził po ziemi. I są aktualne po jego śmierci i jak oznajmia Pismo zmartwychwstaniu.  Dla mnie zmartwychwstaniem jest wyleczony pacjent, który chce jeszcze,  tak jak i ja, pożyć na tym padole i nie obchodzi go czy wierzę w bogów i czy wyryłem jakieś banały na kamiennej tablicy.      

30 komentarzy:

  1. Szanowny Panie Doktorze,
    Od dawna czytam pańskie felietony, zarówno na tym blogu jak i w portalu Racjonalista. W ciągu kilku ubiegłych dni wielokrotnie zaglądałem na pańską stronę, czekając na to „co ten Szczęsny im napisze.”
    Z przykrością stwierdzam, że rozczarował mnie Pan. Uważam, że czas, który minął od ujawnienia hucpy p. Półtawskiej do napisania przez Pana felietonu, mógł Pan poświęcić na przemyślenie powagi tej afery (tak!), a nie na przeżywanie szoku.
    Odnoszę wrażenie, że bagatelizuje Pan sprawę:
    a. 2,3% (nie wiadomo czego, sprzątaczek, studentów i profesorów w stosunku do liczby doktorów?), który uważa Pan za niski. W ustach lekarza takie stwierdzenie jest co najmniej dziwne – 2,3% ludzi chorych w danej grupie to chyba bardzo dużo.
    b. Pociesza Pan czytelników, i chyba siebie też, że wielu lekarzy nie wiedziało co podpisują. Ja bym wolał pójść do lekarza, który świadomie podpisał ten dokument niż do takiego, który nie wie co podpisuje, bo może również receptę też podpisuje bezmyślnie.
    c. Nie dostrzega Pan ogromu zagrożenia, jakie stwarza ten dokument. Analizowanie poszczególnych punktów i dywagacje na temat czy Bóg to, czy Bóg tamto, są stratą czasu, gdyż jak dobrze Pan wie, żadnych bogów nie ma. Bardziej przydałoby się przypomnienie jak Kościół – który niestety wciąż jest – od początku hamował postęp w medycynie (od zakazu sekcji zwłok, przez zakaz szczepień, anestezji i stu innych spraw, które zna Pan lepiej niż ja). A zagrożenie powoduje nie pani Półtawska, a ci z pośród Pana kolegów, którzy nie reagują na tę aferę.
    O jakiej reakcji myślę? Przede wszystkim, chyba naiwnie, sądzę że ze strony władz uczelnianych. Niestety, duża liczba profesorów sygnatariuszy świadczy o czymś zupełnie innym – z pewnością ci luminarze polskiej myśli medycznej wywierają naciski na podległych im pracowników lub studentów, by również podpisali „Deklarację”, będącą przecież zobowiązaniem do nieprzestrzegania prawa.
    Co na to Izba Lekarska? Kto zawiadomił prokuraturę o „możliwości popełnienia przestępstwa?”
    Słyszałem opinię, że pacjenci o odmiennym światopoglądzie będą unikali lekarzy dewotów i sprawa sama się rozwiąże. Tak mogłoby być w kraju normalnym; nie wyobrażam sobie polskiego pacjenta, któremu wyznaczono termin niecierpiącej zwłoki wizyty „już za osiem miesięcy”, a który poprosiłby o wyznaczenie innego lekarza.
    Przepraszam za może niepotrzebne słowa o rozczarowaniu, jest Pan przecież i tak „jedynym sprawiedliwym i głosem wołającego na puszczy”, w jednym.
    Życzę wytrwałości i przesyłam wyrazy szacunku,
    Stanisław Drozdowski

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Wśród moich kolegów jest tyle samo oszołomów co wśród inżynierów czy kierowców. To krzywa Gaussa. Biorąc pod uwagę naciski środowiska to i tak mało podpisało. Izba Lekarska? Niech Pan nie żartuje. Gniew biskupów mógłby strącić ich ze stołków. Pan Prezes nawiasem mówiąc był już łaskaw się wypowiedzieć. Uczelnie - sam sobie Pan odpowiedział. Wiedzieli dokładnie co podpisują... No może ten jeden nieszczęśnik nie. Znam kolegów, którzy głoszą że widzieli na własne oczy cuda Jezusa Chrystusa i boga z duchem świętym jednocześnie. Ja znakomicie dostrzegam niebezpieczeństwo ale cóż mogę zrobić, podpalić szpital, wysadzić się w powietrze , zabić tych oszołomów? Nie! Więc pisze i cieszę się że Pan czasami to czyta. Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz BRAWO Panie Doktorze... Fanatycy są po obu stronach...

      Usuń
    2. PANIE Wojciechu pański tekst jest jak łyk świeżego powietrza...szacunek ogromny...no i rogi do góry...pozdrawiam z Tarnowa...

      Usuń
    3. Dziękuję Panie Doktorze za cudowny, przesiąknięty prawdą tekst. Ja jestem katoliczką ale to co ostatnio się dzieje z tą religią, coraz silniejszym wplataniem jej i wykorzystywaniem w cele polityczne, itp. powoduje, że przestaję wierzyć... Sama jestem chora i wydaje mi się, że popełniam grzech lecząc się, bo być może Bóg ma wobec mnie inne plany... :)
      Interesuje mnie jeszcze tylko jedno. Ciekawe czy osoby, które podpisały się na owej liście w momencie zajścia w ciążę wskutek gwałtu (jeśli to właśnie ich dotyczyłaby ta sytuacja albo ich najbliższych) też mieliby takie podejście...
      Życzę Panu powodzenia.

      Usuń
  3. Chciałbym rozważyć dwa pytania.Jedno brzmi:"co to znaczy studiować:?
    Drugie pytanie brzmi:"jak to możliwe,że człowiek który studiował jest wierzący".
    Mało tego,w Polsce często słyszy się pojęcie "głęboko wierzący intelektualista".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóż postaram się odpowiedzieć panu na to pytanie innym pytaniem, czy zanim inżynieria skontruowała samolot, latanie było niemożliwe? czy tylko ludzkie przekonania wtedy tak uznawały? i na dokładkę, czy zanim badacze odkryją jakiś nowy gatunek, (a wciąż się to wydarza) to ten gatunek nie istnieje? pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Pan nie zrozumiał moich pytań.Natomiast zanim inżynieria skonstruowała samolot,latanie nie było możliwe.Drugi przykład jest bez sensu.

      Usuń
  4. 3 tys. osób podpisujących się pod tymi kamiennymi tablicami - to ogromna liczba - naprawdę niepokojące ilu jeszcze nie podpisało a myślą i działają podobnie. To niepokojące głównie dla pacjentów, kiedy lekarz zamiast kierować się obowiązującymi przepisami - kierują się wyłącznie własnym sumieniem, jakkolwiek by to nie zabrzmiało

    OdpowiedzUsuń
  5. Szanowny imienniku, ja rowniez dziekuje, za lyk swiezego, normalnego powietrza napelnionego slowami...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba, cytuje pan mistrza Hipokratesa. To przecież Hipokrates sformułował zasadę: "„Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego.” Oh wait...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że jako tradycjonalista nie pozwala Pan, żeby lekarze stosowali leki i procedury, które nie były znane Hipokratesowi?

      Usuń
    2. Panie Grafie, owszem. Jednak mistrzowi z Kos nie przeszkadzało, ze część ludzi była traktowana jak bydło (mówię o niewolnikach). Po wtóre polskie prawo dopuszcza aborcję w sytuacjach opisanych maksymą "salus aegroti...." czyli w przypadkach zagrożenia życia matki lub ciężkiego uszkodzenia płodu. Aborcja nie jest obowiązkowa w tych przypadkach . Eutanazja jest w Polsce zakazana więc nie wiem o czym tu rozmawiać.

      Usuń
    3. Panie Grafie, dyskusja nad "Deklaracją..." jest w istocie dyskusją o tym, czy Kościół Katolicki stoi ponad prawem. Czy dopuszczalne jest, by wykształceni na państwowych uczelniach i opłacani z kasy państwa lekarze podpisywali oświadczenie, zgodnie z którym nie będą wykonywali legalnych zabiegów medycznych i nie będą przepisywali legalnych leków. Czy mają prawo odmawiać obywatelom zgodnej z prawem pomocy i czy instytucja nakłaniająca ich do tego działa legalnie.

      Usuń
    4. W takim razie dlaczego powołał się Pan na kogoś kto traktował ludzi jak bydło?
      @Klaudia - Ja pamiętam, ze liceum omawiało się takie dzieło klasyczne pod tytułem "Antygona". Tam również było o kobiecie, która prawo boskie stawiała ponad ludzkim. Dziwne, ze wtedy żaden śmieszek czy wróg religii nie protestował wobec nieludzkiego prawa.
      Odpowiadając na pani pytanie - to jest dyskusja o tym, czy państwo ma prawo zmusić człowieka do popełnienia zbrodni. Jak widać zdaniem niektórych takie prawo posiada.

      Usuń
    5. Przepraszam ale proszę czytać ze zrozumieniem ( nie przeszkadzało mu to , nie wiem jak on sam traktował niewolników). Po wtóre aborcja nie jest żadnym nakazem Jeśli pana partnerka ma urodzić pana dziecko bez obu nerek i połowy głowy może to zrobić, W przypadku Antygony pochówek był zakazany prawem, wiec przykład taki sobie. Eutanazja jest w ogóle w Polsce zakazana wiec nie bardzo rozumiem o co Panu chodzi. Lekarz może korzystać z klauzuli sumienia ale musi wskazać możliwość realizacji żądania pacjenta. Moje sumienie buntuje się gdy widzę nawiedzonych świadków Jehowy , ale nie przetaczam im krwi na siłę. bowiem Salus aegroti suprema lex , a salus to nie tylko zdrowie ciała. Proszę poczytać sobie o tym . Pozdrawiam

      Usuń
    6. Jak na kogoś z tak futurystycznym pseudonimem nie popisuje się Pan odpowiednio chociaż współczesnym sposobem myślenia.

      P.S. Chciałbym zauważyć, iż zarówno Antygona jak i bogowie są postaciami fikcyjnymi. Nie opieramy moralności i etyki lekarskiej na fikcji.

      Usuń
    7. Szanowny Panie G. Zero,
      Nie rozumiem co ma Pan na myśli mówiąc o „zmuszaniu do popełnienia zbrodni”. Jeśli wiem nikt do pracy w służbie zdrowia nie jest zmuszany. Zdarza się natomiast zmuszanie do służby wojskowej, która niejednokrotnie wymaga popełniania zbrodni, to cięższych niż przepisanie pigułki. Jakoś rzadko Kościół rozprowadzał wśród wojska jakieś deklaracje sumienia, zdarzało się natomiast święcenie narzędzi zbrodni – nawet bomba atomowa rzucona na Nagasaki była poświęcona. Tak, przez katolickiego księdza, niejakiego George’a Zabelkę.
      Życzę rozszerzenia zakresu lektur,
      Stanisław Drozdowski

      Usuń
  7. Panie Wojciechu, przyznam się bez bicia, że na ten blog trafiłam przypadkowo i nie żałuje. Osobiście jestem przeciwniczką tej chorej ,,Deklaracji Wiary". Nie powiem byłam wychowana w wierze katolickiej i praktykowałam wiele lat ale jak słysze, że kobieta która przyjmuję antykoncepcją jest grzesznicą albo ze in vitro pochodzi od szatana gdy tak naprawde żałuje, że jestem w takiej wierze wychowana. Podpisanie tej Deklaracji jest zaprzeczenie ludzkiej natury i jest sprzeczną interpretacją Dekalogu. Osobiscie nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy lekarz do którego chodze np 10 lat odmówiłby mi leczenia farmakologicznego bo ,,Wiara mu na to nie powala". Wychodze z załozenia, że jesli lekarz jest katolikiem to niech nim bedzie ale jest również lekarzem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po lekturze tegoz manifestu ogarnal mnie smiech pusty, a potem litosc i trwoga, bo mnie stac na prywatne leczenie i w Warszawie mam dostep do kilkuset ginekologow, ale kobieta z Pipidowki Mniejszej takiego wyboru nie ma.
    Co do sacrum - mysle, ze to dotyczy zakazu siadania na rzyci dopiero po zawarciu malzenstwa koscielnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam . Wpadłam przez przypadek na blog i ten wpis , jak rzadko komentarze przeczytałam . Nie chcę prowadzić dywagacji nad racją mniejszą czy większą , bo one zawsze są dwie , ale Pany bardzo dziękuję za wpis w temacie , jako człowiek , chora na rożne tam takie i szukająca pomocy . Wątpliwości wzrosły u mnie maksymalnie co do lekarzy (oczywiście niektórych) ponieważ wiem , że biegają do kościoła i nie przeszkadzało mi to dotąd ,ale teraz mam wątpliwości dlaczego ja ciągle jestem w stanie "zdechlaka" . Cieszę się że Pan jest i zapewne wielu kolegów myśli jak Pan i to moja nadzieja . Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,


    Cyli jest jeszcze nadzieja... Pozdrowienia ze szkoły państwowej z krucyfiksami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie bardzo zażenował fakt, że pod deklaracją podpisywali się okuliści, interniści, dentyści. Pediatra z mojej rejonówki, małżeństwo lekarzy o specjalnościach, które nie mają nic wspólnego z rzeczonymi zabiegami. Po cholerę to zrobili?

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Czy tylko dlatego? Czy może chodzi o strach – z jakimi konsekwencjami może się spotkać lekarz, który nie podpisał? A może z pazerności – jakie korzyści finansowe może osiągnąć lekarz, który podpisał?
      Pytam bom z dalekich stron i nieświadom.


      Usuń
    2. JAKIE /, RÓŻNE SZYKANY ZE STRONY KATOLICKIEGO SZEFA, ODSTAWIENIE CHIRURGA OD STOŁU (BARDZO PROSTE), I WIELE IONNYCH. TU NIE CHODZI O KASĘ WYJATKOWO

      Usuń
  13. Ano, Panie doktorze, tam gdzie zaczyna się wiara, tam kończy się rozum. Ja jestem ateistką i nie jestem w stanie pojąć, jak tym wszystkim wierzącym ludziom nie kłóci się wiara z nauką. Jedno wyklucza drugie a mówienie, że "bóg jest. Skąd wiesz? Bo jest" mnie nie zadowala. Postępowanie w/g jakiejkolwiek wiary i stosowanie jej dogmatów w stosunku do innych ludzi, zmuszanie, aby ci inni też tak postępowali jest pewnego rodzaju terrorem.Ilu ludzi - tyle mogłoby być wyznań. Dlaczego mamy więc postępować według jednego z nich?

    OdpowiedzUsuń
  14. Oczywiście że strach odgrywa rolę. Mówienie prawdy kończy się wyrzuceniem z pracy. Wielu młodych kolegów uzależnionych służbowo od katolickich kanalii będzie musiało te brednie podpisać.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Kocham Pana, Panie Szczęsny!" Mało to merytoryczne, ale cieszę się niezmiernie po prostu. Przywraca mi Pan wiarę w człowieka.

    OdpowiedzUsuń