Jakoś tak dzień po dniu wpadły mi w
ręce dwa teksty. Dwa teksty o umieraniu. Jednym z nich był wywiad z prof.
Zbigniewem Religą w „Dzienniku”. Drugim krótki felieton Magdaleny Środy. Ten drugi dotyczył umierania zwierząt.
Człowiek na podstawie tzw.
„świętych ksiąg” uznał się panem świata. W każdej bowiem księdze, a trzeba
przyznać że ich drogi na ziemski padół były niekiedy bardzo pokrętne, znajduje
się zapis, że to właśnie człowiek, jest najważniejszy. Różnymi sposobami ma
osiągnąć po śmierci coś, co zwykłym bydlątkom nie będzie dane. Poznał bowiem
księgę i ma realizować jej nakazy. Jednym z problemów jest mnogość owych ksiąg.
Tak po prawdzie zebrała by się spora biblioteczka. Drugim problemem i ten jest
już naprawdę poważny jest fakt, że wyznawcy poszczególnych ksiąg (wbrew temu co
one nakazują) nie pałają do siebie miłością. Niestety, zaryzykuję stwierdzenie
, że było i jest wręcz przeciwnie. Część ksiąg nie dotarła do naszych czasów,
gdyż gorliwi wyznawcy innych zdążyli je spalić, a wyznawców wymordować. W ten sposób zginęły
całe kultury. Było to dawno, jakieś 500 lat temu. Więc pewnie nie ma o czym
mówić. Ba, nawet przeproszono potomków tych
nielicznych , którzy ocaleli. Wybaczcie, że was wymordowaliśmy. Może to
i przykre ale macie za to piękne katedry i w ogóle cywilizację białego
człowieka. Jednak okazuje się, że ludzie dalej giną za księgi. Wystarczy w
Polsce wsiąść do samolotu i za cztery godziny i lądujemy w kraju, skądinąd
cywilizowanym, gdzie za posiadanie księgi czczonej w Polsce można stracić
głowę. Oczywiście w tamtym kraju jest jak najbardziej tamtejsza księga, która
uczy jak żyć, kiedy jeść i pić a kiedy nie i tak dalej. Tę księgę można w Polsce posiadać bez obawy o
utratę życia. To pociesza.
Większość ksiąg nakazuje rozmnażać
się i czynić sobie ziemię poddaną. Człowiek ochoczo spełnia to zadanie. Inne,
niekoniecznie. Zwłaszcza te o kradzieży, uczciwości, wierności i takie tam
inne. Czerpać z zasobów ot co. A czemu? A bo tak jest napisane w księdze.
Księga się nie może mylić. Na podstawie ksiąg ustalono też, że niektórzy ludzie
są nieomylni. Nawet jeśli zwołują krucjatę przeciw innym by ich mordować i
palić ich domy.
Więc jakie znaczenie mają
zwierzęta? Odpowiedź jest prosta i zawarta w każdej księdze, choć księgi w
innych bardziej subtelnych kwestiach różnią się znacznie. Zwierzęta maja służyć
człowiekowi. Są przedmiotami. Wyrazem pogardy człowieka do zwierząt, a
jednocześnie podkreśleniem wybitnej roli
tego, który ma w zależności od księgi dostąpić zbawienia, reinkarnacji czy
podobnych rozwiązań pośmiertnych jest język. Może to dziwne ale w Europie są to
języki polski i „wschodnie”. Tu zwierzę „zdycha” a człowiek „umiera” . W innych
językach śmierć dotyka wszystkie gatunki jednako. Czy więc coś co „zdycha” może
być szanowane?
O tym właśnie pisze p. Środa.
Również J.M. Coetzee laureat literackiej Nagrody Nobla wiele miejsca poświęca
stosunkowi człowieka do zwierząt. Cóż bowiem innego jak stosunek do słabszych
czy mniej od nas rozwiniętych jest miarą człowieczeństwa? W ostatnim numerze
„Wiadomości Akademickich” zacytowano zdanie Alberta Schweitzera, że „człowiek nie staje się chrześcijaninem
wchodząc do kościoła , tak jak nie staje się samochodem wchodząc do garażu”.
Wielu naszych rodaków chodzi do kościoła a jednocześnie trzyma psa przy budzie
na stalowej lince przez całe jego życie, a ich krowy stoją w metrowej grubości
warstwie obornika. Aż zdechną. Jeśli
ktoś myśli, że owo haniebne postępowanie jest charakterystyczne dla ludzi niewykształconych
i prostych może się pomylić. Kiedy byłem na drugim roku studiów na fizjologii
wykonywano doświadczenia mające zobrazować działanie oksytocyny na mięsień
macicy. Przedmiotem doświadczenia była samica królika. Jako że mieliśmy zajęcia
wieczorem zastaliśmy owo biedne zwierzę z rozprutym brzuchem po kilkunastu
godzinach męczarni. Oksytocyna istotnie skurczyła jej macicę, co pilni studenci
zauważyli na kimografie. Zapytałem
asystenta czy nie można by było (a istniały już takie możliwości) nagrać raz
owego doświadczenia na wideo i pokazywać następnym grupom. Asystent i część
kolegów popatrzyła na mnie jak na kretyna. Cierpienie zwierząt jest dla
większości co najmniej obojętne. Jego po prostu nie ma. Przedmiot nie może
cierpieć. Ludzie zajmujący się nimi,
pomagający im są traktowani w najlepszym przypadku jako „nieszkodliwi wariaci”
. Ekolodzy pragnący zachować rzadkie obszary przyrody lub gatunki zwierząt
naszywani są „ekoterrorystami” . Cierpienie zastrzeżone jest dla człowieka jako
wstęp do zbawienia.
Śmierć
człowieka prawdopodobnie już od zarania dziejów budziła lęk. Niezrozumiały
koniec życia i niepewność co do losu zmarłego być może stały się zaczątkiem
religii. Wyobrażenia zaświatów są zasadniczo zbliżone. Ludzie, którzy za życia
wierzyli w boga (bogów) oraz przestrzegali zasad podanych w księgach będą żyli
wiecznie. W niektórych krajach aby z całą pewnością udać się w zaświaty
próbowano zachować ciało, przy okazji budując rękoma i za cenę śmierci innych gigantyczne
grobowce. Niestety nie ma pewnych danych czy ich „mieszkańcom” udało się
dotrzeć tam gdzie chcieli. Wielu z nich bowiem wyrzucono z grobowców i
pozbawiono całego zgromadzonego tam dobytku, który syci teraz oczy turystów
oglądających go w muzeach i wydających
miliony dolarów dla zaspokojenia przyziemnych potrzeb potomków owych mumii. Pozostali mieszkańcy ziemskiego padołu
zaopatrywali się na życie wieczne znacznie gorzej. W najlepszym wypadku mieli grób
we wiadomym miejscu. Wielu z nich wrzucono
do wspólnych, bezimiennych mogił, porzucono na żer drapieżnikom lub
spalono w piecach krematoriów. Często działo się tak, aby zwyciężyła inna, niż
dotychczas obecna na tym terenie koncepcja życia wiecznego. Piramidy jako żywo
są dziś obiektem badawczo-muzealnym, a cmentarze (choćby znane mi niemiecki w
Bydgoszczy czy żydowski w Toruniu) parkami, gdzie słychać szczebiot bawiących
się dzieci. Sit transit gloria mundi.
Tymczasem prof. Religa z całym
spokojem stwierdza, że wie iż stoi nad grobem. Nie wierzy w przyszłe życie. Na
pytanie dziennikarki co będzie po śmierci odpowiada: „nic” . Ja też tak myślę. Nie
było mnie przed urodzeniem i nie będzie po śmierci. Tak jak nigdy nie było mnie
i pewnie nie będzie powiedzmy w miejscowości Perth w Australii. Tam moja śmierć
przejdzie niezauważona, tak jak ja dziś nie zauważyłem śmierci kilku obywateli
tego miasta. A ponoć „nikt nie jest
samotną wyspą” .
Religa mówi, że im dłużej jest
lekarzem tym więcej staje się ateistą. Jakże bliskie mi to słowa. Jak
miłosierny i wszechdobry jednocześnie Bóg mógł stworzyć taki świat. Jak 16-
letniemu chłopakowi powiedzieć że umrze. Wytłumaczyć, że jego śmierć jest
częścią boskiego planu, nam maluczkim niedostępnego, poza naszym rozumowaniem.
Jak powiedzieć mu że to że się dusi polepszy świat, bowiem może ofiarować swoje
cierpienia za grzechy innych na przykład kolegów , którzy po raz pierwszy
pocałowali dziewczyny, gdy on leżał w szpitalu od roku. Ja nie wiem. Nie wiem
jak wytłumaczyć ten świat. To znaczy wiem, że nie wolno się oszukiwać i budować
legend tak różnych a jednocześnie tak podobnych w swej naiwności. Wielu to jednak
pomaga. Może tak jest i lepiej. Nie mnie sądzić. A moja śmierć? Przypomina mi
się wtedy wiersz L. Borgesa „Testament”:
Nie będzie w nocy gwiazd.
Nie będzie nocy.
Umrę, a wraz ze mną nie do zniesienia wszechświat.
Zetrę piramidy, medale, kontynenty i twarze.
Zetrę nawarstwienia przeszłości.
Historię obrócę w proch.
Proch w proch.
Widzę ostatnią chwilę.
Słyszę ostatniego ptaka.
Nikomu zostawiam nic.
Nie będzie nocy.
Umrę, a wraz ze mną nie do zniesienia wszechświat.
Zetrę piramidy, medale, kontynenty i twarze.
Zetrę nawarstwienia przeszłości.
Historię obrócę w proch.
Proch w proch.
Widzę ostatnią chwilę.
Słyszę ostatniego ptaka.
Nikomu zostawiam nic.
KAPITALNY TEKST! Trafilem na niego na portalu Racjonalista i czytalem z zapartym tchem! Podpisuje sie pod nim obiema rekami. Sam jescze 14 lat temu bylem gorliwym wyznawca Ksiegi, nawet studiowalem, by tej Ksiegi tanie pocieszenia serwowac ludziom...Potem byly ksiazki prof. Dawkinsa, otwarcie oczu. Skonczylo sie oszukiwanie siebie i innych a zaczelo sie prawdziwe, swiadome zycie...
OdpowiedzUsuńJeszzce raz dzieki ogromne za swietny tekst!
Dziękuję....
OdpowiedzUsuńCzytam i serce mi rośnie. Dzięki doktorku...
OdpowiedzUsuń