„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży
chowanie”
Jan Sariusz Zamoyski 1542-1605
Dziś rano mój wzrok padł na dezodorant,
jakiego używam. Nie wiem dlaczego dopiero tego ranka zastanowiłem się głębiej
nad reklamą zawartą na opakowaniu. Zapewnia ona, że nie będę wydzielał potu w
miejscach potraktowanych przez antyperspirant przez dwie doby. Ergo - nie muszę
się myć w tym czasie. Próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio nie myłem
się tak długo. Hm, może jakieś wyprawy w góry jeszcze jako nastolatek? Jakaś
impreza na studiach? Dalibóg nie wiem. Jaka szkoda, że nie miałem wówczas
takiego dezodorantu. Może jakaś piękna dziewczyna odsunęła się wówczas ode mnie
z obrzydzeniem? Dopiero dziś nauka dała mi go do rąk. Szkoda, że tak późno. Dla
wielu Polaków ów magiczny aerozol jest wybawieniem. Statystyki zużycia mydła są
przerażająco niskie, a jazda w autobusie miejskim w godzinach popołudniowego
szczytu dostarcza doznań olfaktorycznych wpływających bezpośrednio na ośrodki
emetogenne w mózgu. Pisał o tym kiedyś, nawiasem mówiąc, dr Pilecki ( w
periodyku Bydgoskiej Izby Lekarskiej), z czego wywiązała się moja dyskusja
prasowa z red. Żakowskim, który uważał w skrócie, że za pieniądze lekarz
przymnie największego śmierdziela i brudasa, a wybrzydza „na państwowym”.
No właśnie, nauka dostarczyła nam
sporo, w tym ów dezodorant. Tymczasem jak donosi „Gazeta Wyborcza”, hiszpańscy
naukowcy zbadali wiedzę kilkunastu społeczeństw świata, w tym Polaków. Nie wiem
czy mogę wierzyć „Wyborczej”, gdyż w „Codziennym przeglądzie prasy polskiej” w
Radiu Maryja jako jedyny spełniający to kryterium (polskość) wymieniany jest
„Nasz Dziennik”. Nawet „Gazeta Polska” nie załapała się. Mimo ograniczonego
zaufania do nie-Polaków z „Wyborczej” i hiszpańskich badaczy, wypadamy
fatalnie. 2/3 rodaków nie wie, że antybiotyki nie służą do walki z wirusami.
Właściwie nie muszą, bo przecież antybiotyk podawany jest z ordynacji lekarza i
to on powinien informować co i jak. Gorzej z wiedzą historyczno-ewolucyjną. 45%
Polaków twierdzi, że Bóg stworzył człowieka takim, jaki jest obecnie. No cóż
trudno się dziwić, że ci sami ludzie uważają, iż nasi przodkowie widywali dinozaury.
Tego samego zdania jest biolog prof. Giertych. Pewnym pocieszeniem jest fakt,
że w USA skąd pochodzi największa liczba noblistów, jest jeszcze gorzej. Tam w
bajki o stworzeniu człowieka (bez udziału ewolucji) wierzy 2/3 populacji. No,
ale jeśli ma się kandydatów na senatora twierdzących, iż zgwałcona kobieta nie
może zajść w ciąże, ponieważ następuje „blokada” wszystko staje się jasne.
Niestety senator in spe (oby nie!) nie
zdradził jaki mechanizm powoduje ową blokadę, a szkoda, gdyż mogła by to być
rewolucja w planowaniu rodziny (jak sądzę zgodna z nauką Kościoła). U nas na
taki pomysł nie wpadł nawet senator Piecha (cudownie nawrócony aborter).
Czy możemy się dziwić wynikom owego
badania. Twierdzę, że nie. Przeciętny gimnazjalista lub licealista na lekcji
biologii uczy się o DNA, mitochondriach, ewolucji i dowodach na jej działanie
(np. mitochondrialne DNA). Są absolutnie niepodważalne, o czym chyba nie trzeba
przekonywać PT Czytelników. Tymczasem w tej samej szkole (również w sensie
budynku) na lekcji religii uczy się o potopie i o tym, że Noe zebrał wszystkie
gatunki zwierząt do arki, ocalając tym samym życie na Ziemi. Pominąwszy
zagadnienie chowu wsobnego (było po jednej parce), młody człowiek może
zastanowić się nad tym jak mu się to udało. Do dziś odnajdywane są nieznane
gatunki żab czy ptaków. Nie wspomnę o problemie transportu zwierząt polarnych w
okolicę budowy arki. U młodego człowieka powstaje coś, co psychologowie
określają dysonansem poznawczym. Żeby sobie nie zaprzątać głowy podobnymi problemami
woli, miast zgłębiać arkana nauki i czytać np. „Wiedzę i Życie”, pograć w
najnowszą grę komputerową, zapominając, że ów komputer dała mu nauka. Takiemu
człowiekowi łatwo wmówić wszystko, od „blokady” zgwałconej, po szkodliwość GMO.
A czyż nie lepiej rządzić głupcami? Na pewno. I o to chyba chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz