Historia pozostawia ślady
materialne i pamięć. Materię niszczą zarówno czas jak i ludzie. Pamięć jak już
zauważył Mickiewicz pozostaje. Niszczenie dorobku i kultury poprzednich
mieszkańców to działanie nie nowe. Trzy tysiące lat temu faraon Echnaton kazał
zniszczyć wszystkie wizerunki boga Amona, nakazując czcić swym poddanym Atona.
Komuniści w czasach ZSRR usuwali nawet pewne niewygodne już postaci ze zdjęć
fotograficznych, dochodząc do orwelowskiego absurdu. Pozostała jednak pamięć o
starym bogu, jego tajemni czciciele jak i ci, który wiedzieli kto zmieścił się
w kadrze zdjęcia sprzed lat.
My Polacy doznaliśmy wielokrotnie
świadomego niszczenia naszej kultury materialnej. Pewnie tylko silny duch
pozwolił przetrwać i odbudować to, co odbudować było można. Zawsze przekorni,
zawsze przeciw, potrafiliśmy śmiać się nawet z własnego nieszczęścia. A jednak
i my nie jesteśmy bez winy. Potrafimy też niszczyć nie specjalnie przejmując
się tym, co podlega destrukcji. Przykłady można by mnożyć. Ile cmentarzy
zamieniono w Bydgoszczy i moim rodzinnym Toruniu w parki czy wręcz zabudowano.
Sam pamiętam żydowski cmentarz z pięknymi bazaltowymi nagrobkami, który jeszcze
w połowie lat 70-tych egzystował na jednej z toruńskich ulic. Po jego zamianie
w park, dziwnym zrządzeniem w pobliskim zakładzie kamieniarskim pojawiła się
oferta bazaltowych płyt nagrobnych. No cóż: sit
transit gloria mundi. Bydgoski Park Ludowy, to też tereny starego
cmentarza, tyle że niemieckiego. Śladów naszych obcojęzycznych sąsiadów możny
znaleźć więcej. Wiele z nich skrupulatnie zniszczono na polecenie władz, lecz
wiele przetrwało w wytworach ówczesnej techniki, która przetrwała do dziś choćby
w postaci śluz, kanałów czy wspaniałych domów.
Tysiące ludzi mówiło na nasze
miasto Bromberg i tego nie zmienimy. Wielu z nich mordowało naszych dziadków i
ojców, ale i my nie byliśmy bez winy. W obozie w Potulicach zginęło więcej
Niemców niż Polaków, co oczywiście nie umniejsza winy faszystów jako agresora.
Jednak większość Niemców zamieszkujących Bydgoszcz to
byli zwykli ludzi, dobrzy i źli, piękni i brzydcy, zdrowi i chorzy, biedni i
bogaci. Byli jak rodzeństwo owego ewangelicznego syna marnotrawnego, które żyło
w cieniu podłości brata. Na nich spadła nienawiść, choć nie zasłużyli na nią.
Wspomnijmy czasem o nich, bo gdyby nie ich marnotrawny brat, może do dziś
żyliby pośród nas ich synowie wymawiając nasze trudne słowa z nieznacznym
akcentem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz