Jest taka stara i może nieco ograna
opowieść. W czasie sztormu morze wyrzuciło na brzeg tysiące meduz. Mały
chłopiec zdjęty odruchem litości i chęcią pomocy biega po plaży wrzucając do
wody galeretowate stworzenia. Nagle zatrzymuje go jakiś wczasowicz i pyta: „Co
robisz?”. Chłopiec odpowiada: „Ratuję meduzy”, Dorosły uśmiecha się
sarkastycznie i powiada: „ A ile już wrzuciłeś? Sto, dwieście? Przecież są tu
ich tysiące. Nie wrzucisz wszystkich z powrotem do morza”. „ To prawda” –
odpowiada chłopiec - „Lecz zapytaj tych, które wrzuciłem, co teraz czują?”.
Anegdota ta, przypomina mi zawsze o
tych, którzy pomagają innym. Nie chodzi tu o ogólnie znane akcje czy imiona-
ikony współczesnej dobroczynności. Chodzi raczej o dobroczynność, na co dzień
tę zwykłą, bez kamer, wywiadów czy koncertów wielkich gwiazd. Współczesny świat
rzuca wyzwania, na które nie wszyscy są w stanie odpowiedzieć. Liczy się
kreatywność, asertywność, przedsiębiorczość i jeszcze parę innych terminów z
poradników młodych biznesmenów w rodzaju „Jak zawojować świat w weekend”. Część
społeczeństwa, nie jest stanie nawet zrozumieć wspomnianych pojęć, nie mówiąc
już o ich realizowaniu. A życie jak owe morskie fale wyrzuca ich na brzeg. Czasem
znajdują tam kogoś, kto poda rękę, wrzuci kilka groszy do czapki, zaproponuje
pracę czy po prostu pomoże. Nie zawsze jednak. Każdej zimy umiera w naszym
kraju z zimna i głodu kilkaset osób. Umiera pod naszymi oknami w śmietnikach,
do których co wieczór wysypujemy zawartość kubełka. To prawda, że są pijani,
brudni, czasem agresywni. Ale kiedyś byli tacy jak my. Ekonomia ma swoje prawa…
.
Jest jeszcze jeden świat, w którym
też nie dzieje się najlepiej. To świat bezdomnych zwierząt. Setki, tysiące kotów
a czasem i psów, które miały może nawet kiedyś właścicieli, ale po prostu
znudziły się dzieciom, jak pluszowy miś. Teraz liczą na dobrotliwą rękę, która
postawi pod oknem piwnicy miskę z mlekiem czy kawałek mięsa. Dziwne, ale te
miseczki zapełniają zazwyczaj starzy ludzie oddając swój wdowi grosz na
potrzeby zwierzaków. Ci bogatsi, lepiej ubrani odwracają wzrok udając, że nie
widzą lub stwierdzają, że śmierdzi.
Rozejrzyjmy się więc i u nas w naszym
mieście. Zapewniam, że od razu zobaczymy tych, którzy potrzebują nas. Może uda
się wrzucić jeszcze jedną meduzę do morza.
A wracając do opowieści, to
niektórzy twierdzą, że tym chłopcem był Pan Jezus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz