Dwa lata temu w Asuanie po
dokonaniu zakupu pamiątek na miejscowym
targu, gdzie nawiasem mówiąc oszukano mnie na mniej więcej 20 zł wydając
zamiast funtów, piastry poczułem, co dość charakterystyczne dla panującego tam
klimatu, pragnienie. W jednym z dziesiątek sklepików ujrzałem puszki z
napojami, wśród których było egipskie piwo. Moje zdziwienie wzbudziła papierowa
torebka, w którą sklepikarz owinął puszkę z owym o nieznanym mi wówczas smaku
napojem. Opuściwszy sklep zacząłem sączyć ów napój, którego smak jak się
okazało, przypominał piwo sprzedawane w
polskich GS-ach w latach 70-tych. Nagle podbiegł do mnie jakiś człowiek
wykrzykując łamaną angielszczyzną abym zaprzestał picia, gdyż jest ramadan. Jak
jego wzrok przeniknął papier torebki nie wiem do dziś. Odpowiedziałem mu grzecznie,
że jest to jego ramadan, a ja nie zmuszam go do przykładowo poszczenia w Wielki
Piątek. Chyba jednak go nie przekonałem, gdyż nadal wykrzykiwał coś w języku
arabskim, a co mnie bardziej zaniepokoiło, słowa swoje kierował do grupki
podobnych mu ludzi wskazując na mnie. Pospiesznie dopiłem piwo i przyspieszyłem
kroku. Wrzawa została gdzieś za mną.
Obraz ten stanął mi przed oczami
gdy jakiś rok później zaszedłem na spotkanie z zorganizowane przez prof.
Włodarczyka (Kierownika Kliniki Transplantologii CM UMK) , spotkanie ze Świadkami Jehowy w temacie
przetaczania krwi i przeszczepów. Przypomniałem go sobie, gdy prof. Włodarczyk,
próbował definiować autonomię człowieka i powiedział (całkiem słusznie), że
kończy się ona tam gdzie zaczyna się autonomia drugiego. Ów Egipcjanin,
próbował naruszyć moją autonomię zakazując mi picia piwa w okresie, gdy on nie
pija piwa (w ogóle) a napojów jakichkolwiek od świtu do zmierzchu. Powstało
pytanie czy lekarz może naruszać autonomię pacjenta stosując paternalistyczny
model medycyny. Odpowiedź jest oczywista: nie może. Nie może też pytać o
przyczynę takiego czy innego postępowania lub odmowy danej terapii. Prof.
Włodarczyk zapytał wprost jednego z Kolegów jak by postąpił wiedząc, że
nieprzytomny chory w rozmowie przeprowadzonej wcześniej nie życzył sobie
reanimacji. Odpowiedź miała być rzecz jasna : odstąpię, tak jak (w domyśle)
uszanuję, samobójczą w efekcie decyzję Świadka Jehowy o odmowie transfuzji. No
dobrze pomyślałem, a założymy że Pogotowie przywiozło samobójcę, mężczyznę w
wieku 34 lat, z rozsianym procesem nowotworowym, przy którym znajdujemy list
pisany kilka dni wcześniej (a więc nie afekt!), w którym żąda on aby go w żaden
sposób nie ratować. Decyzję przemyślał i takie są jego przekonania. Ratujemy
go? Jestem niemal pewien, że każdy lekarz z SOR-U ze strachu zacznie akcję reanimacyjną.
Powstaje zatem problem wyznaczenia prawnej granicy. Czym różni się przekonanie, że w Biblii jest zakaz transfuzji, od decyzji o samobójstwie z ważnych powodów? Tym, że uważamy to za przekonanie religijne, a ponadto uważamy że tylko Bóg decyduje o losie człowieka? Dla mnie to argument dość miałki. Inni „czytelnicy” Biblii zgoła inaczej interpretują jej zapisy. Więc powiem tak: jeśli ktoś nie chce być leczony w taki czy inny sposób, a jest zdrowy psychicznie ma do tego pełne prawo. Nawet jeśli spowoduje to jego śmierć. Warunkiem musi być dokument pisemny to potwierdzający lub oświadczenie przy świadkach. I tyle. Nie ważne czy wynika to z nauk Jehowy, Allacha czy osobistego przekonania, że chirurgia jest szkodliwa. Tutaj padło z sali pytanie - komentarz dotyczący zachowań Świadków Jehowy. Pytająca stwierdziła, że jeśli ktoś odmawia chemioterapii właściwie nikt go nie szykanuje czy dziwi się. Inaczej - zdaniem owej pani - jest w przypadku wyznawców owej wiary. Pominę rzecz jasna jakże często przywoływaną, a jakże „zgodną” z rzeczywistością „polską tolerancję”. Jednak w przypadku odmowy chemii rzadko padają argumenty natury religijnej, a raczej strach przed wymiotami, łysieniem, złym samopoczuciem. Szczera i dobra rozmowa może spowodować poddanie się leczeniu. W przypadku względów religijnych nigdy.
Powstaje zatem problem wyznaczenia prawnej granicy. Czym różni się przekonanie, że w Biblii jest zakaz transfuzji, od decyzji o samobójstwie z ważnych powodów? Tym, że uważamy to za przekonanie religijne, a ponadto uważamy że tylko Bóg decyduje o losie człowieka? Dla mnie to argument dość miałki. Inni „czytelnicy” Biblii zgoła inaczej interpretują jej zapisy. Więc powiem tak: jeśli ktoś nie chce być leczony w taki czy inny sposób, a jest zdrowy psychicznie ma do tego pełne prawo. Nawet jeśli spowoduje to jego śmierć. Warunkiem musi być dokument pisemny to potwierdzający lub oświadczenie przy świadkach. I tyle. Nie ważne czy wynika to z nauk Jehowy, Allacha czy osobistego przekonania, że chirurgia jest szkodliwa. Tutaj padło z sali pytanie - komentarz dotyczący zachowań Świadków Jehowy. Pytająca stwierdziła, że jeśli ktoś odmawia chemioterapii właściwie nikt go nie szykanuje czy dziwi się. Inaczej - zdaniem owej pani - jest w przypadku wyznawców owej wiary. Pominę rzecz jasna jakże często przywoływaną, a jakże „zgodną” z rzeczywistością „polską tolerancję”. Jednak w przypadku odmowy chemii rzadko padają argumenty natury religijnej, a raczej strach przed wymiotami, łysieniem, złym samopoczuciem. Szczera i dobra rozmowa może spowodować poddanie się leczeniu. W przypadku względów religijnych nigdy.
Idźmy dalej. Pytanie zasadnicze (
nawiasem mówiąc będące poniekąd tematem konferencji) jak lekarze mają
zachowywać się wobec takich sytuacji. Sądzę, że tak jak napisałem wyżej, czyli staropolskie:
„wolność Tomku w swoim szpitalu”. Tylko zwolnij mnie jako lekarza i człowieka z
odpowiedzialności za to, że lektura Koranu lub Biblii przywiodła cię do
przekonania, że nie możesz np. leczyć się digitalisem. Albo, że po prostu nie
chcesz się leczyć, bo coś tam. Myślę jednak, że każdy lekarz powinien
przynajmniej dotrzeć „do ściany” nim zupełnie zrezygnuje z odpowiedniej
kuracji, uzyskując wyżej wspomniane odpowiedzi.
Jest jednak jeden wyjątek, którego
ja będę zawsze przestrzegał, nawet jeśli sam Jehowa lub inny bóg nakaże. To
dzieci. Otóż myślę – będę się nawet upierał że mam rację - że nie ma dziecka –
Świadka Jehowy, dziecka - Muzułmanina czy dziecka – Katolika. Są tylko dzieci
rodziców owych wyznań. Dziecko będąc już dorosłym może zmienić wiarę, porzucić
ja lub pozostać w wierze ojców. Gdyby w imię ludzkiej interpretacji Biblii
zmarło powiedzmy po urazie śledziony po upadku z rowerka, nie mogłoby podjąć takiej
decyzji. I tyle w tym temacie jak mawiał jeden z prezydentów. A może jeszcze
to, że o ile w planowaniu leczenia z wyłączeniem aspektów religijnych młodzież
po 16 roku życia może współdecydować, tak w przypadku jakichkolwiek przesłanek
religijnych zagrażających zdrowiu lub życiu młodego człowieka jestem przeciw
takiemu postępowaniu. Czemu? Otóż śmiem twierdzić, że decyzje o odmowie
transfuzji, zwłaszcza w obliczu zagrażającej śmierci nie są do końca
autonomiczne. W przypadku młodego człowieka jeszcze bardziej.
Lekarz winien wychodzić naprzeciw
prośbom i sugestiom pacjenta, starając się tak leczyć, aby obie strony były
zadowolone. Czasami jednak jest to niemożliwe. Wchodzimy tu w kwestię choćby
klauzuli sumienie, która jest oddzielnym tematem.
Na konferencji przedstawiono
zabiegi jakie można wykonać bez przetoczenia krwi. Tak, zgoda można nawet
pewnie przeszczepić serce. Ale pamiętajmy, że prace naukowe podają albo case
reports albo oscylują wokół szczytu krzywej Gaussa.
Na koniec jeszcze jeden problem,
którego nie poruszono na konferencji (przynajmniej w czasie mojego w niej
udziału). Problem finansowy. Przypuszczam, a nawet jestem, pewien, że
stosowanie metod niekonwencjonalnych (obojętnie jakiej proweniencji) jest
droższe. Mówię też o powikłaniach wynikających z niskiej wartości hemoglobiny
na przykład czy innych sytuacji gdzie spełniono żądanie wynikające li tylko z
przekonań religijnych. Powstaje zatem pytanie, kto ma płacić za przekonania
religijne czy jakiekolwiek pacjenta, jeśli istnieje (udowodniona oczywiście
naukowo) metoda tańsza i równie skuteczna i bezpieczna. Żeby była jasność nie
chodzi tylko o Świadków Jehowy. To ciekawy problem, zwłaszcza w obliczu mizerii
polskich realiów.
Ja nawiasem mówiąc za piwo wypite w
ramadanie zapłaciłem. Tak już mam.
Ja spotkałem się w mojej praktyce z innym problemem. Pracuję jako anestezjolog i do mnie należy opieka nad pacjentem w okresie okołooperacyjnym. W naszej klinice leczy się sporo Świadków Jehowy, po części myślę po znajomości, bo choćby sekretarka szefa jest tego wyznania. Operuje się często zaawansowane nowotwory jelit. Spotkałem się z przypadkiem młodej kobiety, która odmawiała przetoczenia krwi po operacji, w wyniku której skrajnie się wykrwawiła i była we wstrząsie. I może nie byłoby problemu, że ona godzi się na śmierć, tylko że ta kobieta posiadała 4 małych dzieci. Co z prawem tych dzieci do posiadania matki? Ostatecznie kobieta ( i jej mąż) zgodzili się na przetoczenie i cała sytuacja dobrze się skończyła, tyle że trzeba było robić cyrk z przemycaniem krwi na blok operacyjny, żeby reszta wspólnoty wierzących się od nich nie odwróciła, gdyby się dowiedzieli... Wiara wpływa na autonomię jednostki i powoduje też lęk przed wykluczeniem.
OdpowiedzUsuń